poniedziałek, 14 lipca 2014

Alien.






Rozpływam się z zachwytu nad prozą Józefa Teodora herbu Nałęcz choć przyznam, że nie przebrnęłam przez "Jądro ciemności" czy też "Lorda Jima"w czasach szkolnych. Upadłam gdzieś w połowie i nie dźwignęłam prozy nostro uomo - naszego człowieka by po ponad ćwierćwieczu dobrowolnie sięgnąć ponownie poń ponownie. Zachwycenie moje obejmuje zarówno struktury gramatyczne (którym jest  archaiczny czas zaprzeszły), bogactwo słownictwa jak i sugestywność opisów przyrody. Bez trudu zlokalizowałam na mapie Sulaco nad Golfo Placido mając za jedyną wskazówkę niezmienioną nazwę Punta Mala. I tak się rozkoszując dotarłam do tego szowinistycznego kawałka i nie kryjąc uśmiechu pobłażania dla czasów pana Józka poczęłam się zastanawiać nad tym przypadkiem wadliwego rozwoju w kontekście dwóch przymiotników "jałowy i nijaki", bo "zastanawiająco" wydaje się być na miejscu. Czyżby Józkowi chodziło o "jałowość" kobiet, które nie chcąc mieć dzieci po prostu ich nie miały używając swego "męskiego umysłu" w tym celu? A znowuż "nijaki" miałoby oznaczać maskulinizację odstraszającą  męską atencję przez pozbawienie ciała kobiety owego przynależnego mu uroku i czaru czy też "nijaki" oznaczać miałby rodzaj ni to męski ni to kobiecy ? Ech dumać, że o tym na mym wiejsko-miejskim bruku pozostaje, bo z Józkiem już nie przegadamy owych dylematów. Tak czy siak w wyniku wadliwego rozwoju życia poszczególnych osobników ludzkich, którzy nie chodzili utartymi ścieżkami powstało całkiem sporo bynajmniej nie nijakich dzieł.


Tymczasem bruk ów obfitował jeszcze wczoraj w atrakcje kulinarne podhalańskich smaków, wśród drewnianych budek z specjalnościami ziemi górskiej przewijali się próbujący owych delicji turyści, lokalni i profesjonalni z tefałenu. Towarzystwo brzmiało, dźwięczało i migotało w takt przeróżnej muzyki przy nowo odsłoniętym słońcu na nieboskłonie falując od budek do sceny, poddając się kuszącym woniom dobiegających z rożnych kierunków by ulegać pokusie wiśniowo-porzeczkowego chutney'a, kiszonej kapusty z sokiem jabłkowym, miodem, goździkami na ciepło albo alternatywnych "hamburgerów" Maćka z Master Chefa  składających się z moskala z kaszanką, kiszoną kapustą i oscypkiem.


Nostromo i Sulaco to statki kosmiczne, których nazwy zostały zapożyczone z prozy Josepha Conrada. Latem miewam nostalgiczne ciągoty do ponownego, entego odtworzenia filmów o przerażającym ksenomorfie. Nostromo wiezie wzbogacone rudy w książce Conrada fabuła oplata się wokoło kopalni srebra. Film został zapisany przez Bibliotekę Kongresu USA w Narodowym Rejestrze Filmowym jako dziedzictwo kulturowe. O prozie Conrada pewnie wiecie więcej niż ja, która porzuciwszy ją na tyle lat z przyjemnością rozsmakowuję się w powolnej odsłonie bohaterów opowieści, która miała przecież nie powstać.

"Pewną troskę wszelako wzbudziła we mnie okoliczność, iż po skończeniu ostatniej noweli z tomu Tajfun wydawało mi się, że na całym świecie nie ma już nic, o czym można by pisać".

Myślę, że ten cytat jasno pokazuje, iż nie można niczego być pewnym i nie trzeba skreślać przyszłości definitywnie, bo przecież "Nostromo" trzymam właśnie w swojej dłoni :-)


Skąd "Nostromo" w moim domu? Hmmm, wstyd się przyznać ale weszłam do biblioteki w regały z prozą angielską by znaleźć inne dzieło, którego nazwa chwilowo wypadła mi z głowy na widok nostalgicznej nazwy na obwolucie tomu, z którym wyszłam :D Chcecie zgadywać po jaką książkę poszłam? Proszę bardzo, znana i ceniona, równie kultowa chociaż nie pióra Józka, nie ma też nic wspólnego z filmami o ksenomorfach.

8 komentarzy:

  1. nie lubie lamiglowek wiec nawet nie probuje. Wstydliwie przyznaje, ze Conrada czytalam tylko po angielsku I to tez dosyc dawno temu. Kupilam ostatnio nowe, niecenzurowane wydanie Ogrodu Nauk Milosza, zupelnie inna ksiazka niz ta z czasow liceum :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba czytanie po latach odkrywa przed nami samymi jak bardzo zmieniliśmy sie jako czytelnicy/ludzie.

      Usuń
  2. Korzeniowski to osobna historia. Pisał po angielsku, myślał po angielsku i... był anglikiem, (choć z polski). W młodości interesowały mnie głównie awanturnicze wątki jego pisarstwa, teraz jakoś po niego nie sięgam - może sięgnę, ale nie gwarantuję.

    Nie dziwmy mu się - taka była wizja kobiety w jego czasach - dziś intelektualiści jego typu, rozpływają się o gejach, transseksualistach, feminizmie itp. tak samo jak on... wierząc że mają rację, jedyną i ostateczną. To takie przekleństwo Intelektualistów - żyją z rozumu, rozum mając na piedestale, rozumowi oddają cześć boską a rozum... wodzi ich na manowce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do tego cytatu, to myślę, że Conrad włożył do niego swoją własna myśl o pierwszych sufrażystkach nie dbając zbytnio, że akcja jego powieści toczyła się pół wieku wcześniej :P a wtedy kobiety były tylko mdlejącymi istotami mogącymi zaistnieć jedynie dzięki bluszczowaniu się po mężczyznach.

      Usuń
  3. Czas wybrać się wakacyjnie do biblioteki. :)
    akasza2

    OdpowiedzUsuń
  4. Już prawie zapomniałam ,że taki pisarz istnieje. W LO lubiłam go czytać , może czas poszperać w biblioteczce i sobie przypomnieć .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mnie klasycy jakoś nie dają o sobie zapomnieć. czas wakacyjny często przeznaczam na czytelnicze powroty - to dla mnie wielkie wytchnienie od współczesnej literatury, która pokazuje, że pisać każdy może ale czytać to już nie bardzo da się.

      Usuń