środa, 15 kwietnia 2015

Big Brother nie odpuszcza.

Czasami zdarza mi się, latając po telewizyjnych kanałach pożną nocą, trafić na Jego ślad. Przystaję, poddaję się hipnotycznemu działaniu i  zastanawiam co jeszcze wymyślimy jako podglądacze.

Ostatnio wymaralismy z Panem Gryzoniem "Żony Hollywood". Pienkne, blądynki, Polki w Hollywood rozsławiają zalety ciała i kiesy swoje oraz potencjalnego/obecnego męża. Wytrzymaliśmy w osłupieniu całe 10 min programu. Nie oczekiwałam laureatek "Jednego z dziesięciu" ale żeby aż tak?!

Skądinąd szanowany kanał Discovery wypuścił nagich do dżungli. Adam z Ewą latają z jednego krańca wściekłej zieleni na drugi przez 21 dni jedząc najczęściej węże i promując je jako lokalne kurczaki. Oczywiście mają to i owo zamazane; Ewa z Adamem (buuu w raju nie było połowicznej golizny) przeżywają dzikość kontrolowaną.

Pomijam efemerydy takie jak "Szkoła" "Szpital", bo one są mocno reżyserowane tak jak niegdysiejsze "W 11" lecz zastanawiam się gdzie Big Brother wejdzie jeszcze ludzkości ze swoim szklanym okiem. Są już programy społecznościowe, medyczne, swatkowe, modowe, taneczne i ludzie nie mają ich dość. Obnażamy się w tych programach czy obrażamy? Stawiam na to drugie i szybko przełączam kanał czując nagłą lasację mózgu.

I tak biorąc po raz kolejny do ręki ukochaną książkę obsadzam w roli Mistrza Clive'a Owena, Małgorzatę gra mi Cate Blanchett a Keira Knightly doskonale odnajduje się w osobie demonicznej Helli, zaś Wolanda uszczęśliwiam obliczem Adriena Brody'ego i zanurzam się w świecie, w którym odnajduję kolejne ukryte znaczenia spraw najważniejszych na świecie. I po co mi te wszystkie programy w telewizji skoro jest książka a w niej słowo, które do mnie przemawia o wiele bardziej dogłębnie.

Postanowiłam sobie sprawić prezent i kupić Мастер и Маргарита w oryginale i przeczytać. Pewnie będzie to poniekąd Хождение по мукам po ćwierćwiecznej przerwie, ale nic to za 12 złotych warto, bo powieść bezcenna :) Wkrótce wpadnie w moje ręce, póki co przygotowuje sobie polską ścieżkę językową do porównania.




14 komentarzy:

  1. Unikam tych wszystkich programów "paradokumentalnych" - albo nie trawię formy, albo treści, najczęściej jednego i drugiego, czasem tylko zerknę, żeby wiedzieć, co mnie omija i uciekam. Na 'żonach H.' zawiesiłam oko kilka dni temu i też mnie zatkało! Nigdy więcej;(

    Czytasz w oryginale? Ja, niestety, nie pamietam rosyjskiego, czego strasznie żałuję, bo to piękny język i kiedyś całkiem nieźle go znałam, na poziomie szkolnym, rzecz jasna.
    Miałam ostatnio plany douczenia się angielskiego, ale zwyczajnie mi się nie chce, motywacji brak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację, nigdy więcej takich programów.

      czy czytam w oryginale?, hmmm... ciagle pamiętam brzmienie każdej litery cyrylicy, umiem przeczytać ale czy zrozumiem, oto jest pytanie. mam nadzieję, że jeśli będę czytać na dwie knigi to mi jakoś to pójdzie i powrócę do języka, którego kiedyś o wiele bardziej lubiłam się uczyć od niemieckiego. zakupiłam tez rozmówki polsko-chorwackie z podstawowym kursem tegoż języka, tak więc u mnie będzie zdecydowanie na słowiańską nutę całe lato :)

      Usuń
  2. ha ha ha Mysmy z mezem tez jakos trafili na kawalek "Zon..." I umieramy ze smiechu do tej pory wspominajac tekst - I don't even like arbuz...

    A Mistrza i Malgorzate kocham oblednie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. żeby w te żony mówiły tylko takimi tekstami, to jeszcze dałoby się znieść taki program, my trafiliśmy jak się jedna z tych pań z pieskiem spacerowała po plaży i kłóciła z inna właścicielką psa, druga szykowała się na party a trzecia gdzieś jechała ze swoimi pieskami - they even speak zabawnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dluzsze ogladanie nie starczylo nam cierpliwosci i nie zaluje ;)

      Usuń
  4. Ja też obejrzałam kiedyś te "Żony..", choc nie jestem pewna, czy to było to. Joanna Krupa tam brylowała w towarzystwie zbotoksowanych i ponaciąganych "piękności". Zastanawiało mnie jedno: czy to jest wyreżyserowane w 100 %, czy też one naprawdę tak żyją? jeśli ma to coś wspólnego z rzeczywistością, to znaczy że ludzkość osiągnęła dno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżoana to już przestarzały program ale ten nowszy chyba gorszy o ile można mówić o drugim dnie ludzkości...

      Usuń
  5. Dawno temu przeczytałam w oryginale Trzech Muszkieterów. Dużo czasu mi to zajęło, teraz bym tego wyczynu nie dokonała. A ze znajomości języków zostało mi tyle, że rozumiem francuski i rosyjski ale nie umiem się nimi posłużyć w mowie. Jak by nie liczyć nie gadałam w obcym języku od dobrych 30 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. język, którego się nie używa odchodzi w funkcję bierną, dlatego spróbuję reanimować mój rosyjski, w którym kiedyś byłam całkiem dobra.

      Usuń
  6. zdecydowanie lepiej trzymac sie ksiazek (czytam w oryginale; rosyjski szwankuje niesamowicie wiec zostaje przy angielskich tlumaczeniach, obecnie Petrushevskaya); zrezygnowalam z ogladania tv, nagrywam 2 czy 3 seriale, ale one tez niestety bzdurdne, a tak dobrze sie zapowiadaly :( artdeco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. seriale nie dla mnie. co do książek, to zdarzają się filmy lepsze niż pierwowzory i na odwrót - właściwie nigdy nie wie się jak się z tym trafi. lubię porównywać więc i czytam i oglądam :)

      Usuń
  7. spacer_pisze:

    Wiesz,że ja tylko nagrane filmy (albo swoje 3ulubione seriale). Jeśli idzie o owe programy to wierzę na słowo i nie mam zamiaru się przekonywać na własnej skórze. Powodzenia z MiM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przekonuj się! najlepiej przerzucać kanały z zamkniętymi oczami po prostu :D wot zdjes prijechali :)))

      Usuń
  8. Dobrze , że nie mam telewizji! :)
    Samych ciekawych lektur z okazji Dnia Książki.
    akasza2

    OdpowiedzUsuń