poniedziałek, 28 listopada 2016

1977, 1987.

1977. Siedzę na tapczanie u koleżanki z drugiej klatki mojego bloku. Nie, z trzeciej, w drugiej to ja mieszkałam. Wiec siedzę u niej na tapczanie przepełniona zupą pomidorową, którą mnie poczęstowano, a której znaczną część wylano, bo nie dojadłam (byłam okropnym niedojadkiem co mi do dzisiaj zostało), a na kolanach mam pierwszy w swoim życiu komiks. Ledwo składam litery w zdania, zresztą poza tym, że słabo mi szło czytanie, to czcionka umieszczona w dymkach jeszcze mi to utrudnia, lecz nic to, że mało rozumiem, bo już GO kocham. I tak to się ciągnie od prawie czterdziestu lat.



1987. Siedzę na podłodze w zadymionym pokoju jakiegoś kumpla chłopaka mojej szkolnej koleżanki (też słabo to rozumiem, ale tak było!). Jest nas czworo. Oni mają długowłose fryzury ja z koleżanką resztki pierwszych pasemek na włosach. Oni metale, my zwykłe dziewczyny (co prawda słuchałam  kilka lat Niedżwieckiego i nawet Radia Luxemburg łapanego za pomocą zestawu; antena - drut miedziany - karnisz metalowy) oraz odbywałam regularne muzyczne przepytywanki w kwadrofonicznym pokoju moich starszych kuzynów (oczywiście non stop okraszane słowami krytyki, że jakieś g...no słucham) ale to było pierwsze mega uderzenie: Slayer, Megadeth, Antrax, Iron Maiden, Metallica itd. Koledzy żądali natychmiastowej translacji owych ryków na język ojczysty. Słowo daję, że dałam radę jedynie części "Master of Puppets". Wróciwszy do domu z potężną dawką inności w uszach doszłam do wniosku, że na pewno była to pieśń o współcześnie nam panującym ustroju politycznym w PRLu. Oni Master, my te Puppets czołgające się aż po kres naszego nędznego życia.

Master of puppets I'm pulling your strings
Twisting your mind and smashing your dreams
Blinded by me, you can't see a thing
Just call my name, 'cause I'll hear you scream


Oczywiście później wiedziałam już o czym rzecz, niemniej jednak moja własna wizja tej pieśni ściśle przylega do tamtejszej rzeczywistości politycznej i nijak nie chce być niczym innym. Tak czy siak ta muzyka pozostała na stałe w moim zyciu.





:)


Ostatnio zaś poza oczadzaniem się ostatnią płytą Metalliki mam romans z Draimanem.




Post zmontowany pod wpływem rozmyślań o flircie absurdalnym.




piątek, 11 listopada 2016

Jest Robótka!

Kaczka mi się tu nienachalnie wtarabaniła, żeby dyskretnie odpalić kolejny lont do eksplozji radości, więc ogłaszam, że Robótka 2016 oficjalnie wystartowała w siódmej odsłonie :)

Jeśli jesteście chętni, to przyłączcie się do zmieniania świata na lepszy. Tak niewiele potrzeba by uszczęśliwić drugiego człowieka.

Wszystkie szczegóły TU



Kopiuję, i idę wyszukiwać kogoś do obdarowania. Wystarczy kilka ciepłych słów na kartce świątecznej by wywołać takie WIELKIE EMOCJE