piątek, 2 marca 2018

Wybaczcie

jeśli tu jeszcze zaglądacie, że tu pusto.

Kiedyś nie miałam bloga i żyłam.

Dzisiaj mam bloga i też żyję.

Przestałam odczuwać potrzebę dzielenia się swoim zyciem ze światem wirtualnym.

Tworzenie kreacji swojego wizerunku też nie stanowi juz dla mnie przymusu. Myślę, że to efekt uboczny zaglądania na facebooka gdzie każdy musi, bo się udusi - odrzuciło mnie po całości.

Znikła tez moja chęć na komentowanie (właśnie wykasowałam komentarz na jednym z Waszych blogów, bo co ja będę pisać czego by już ktoś inny nie napisał).

Czytuję inne blogi lecz nie tak namiętnie jak niegdyś.

Dzień się wydłuża.

Mróz trzyma ( u mnie -15), słońce świeci, śnieg skrzy się jak miliard diamentów... Nie wiecie tego? Trzeba Wam o tym pisać? Ejże, wystarczy po prostu

wyjść

i ręce mieć w kieszeniach

a kieszenie jak ocean....


Tak sobie wczoraj śpiewałam wędrując zwyczajnymi i codziennymi ścieżkami jednego ze zwyczajnych miast w Polsce :)


Bywajcie, nie zamykam, nie plombuję, nie zarzekam się, że nie wrócę,

daję się ponieść i nie sądzę, żeby informacje o tym gdzie płynę były Wam do życia koniecznie potrzebne ;-)