Pokazywanie postów oznaczonych etykietą decoupage. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą decoupage. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 4 marca 2013

Wiosna.

U nas na razie daje się zaobserwować wściekłym słońcem odbitym od śniegu :) Dłuższym dniem i zwiększoną ochotą do wstawania nie ciemną nocą, nie bladym świtem a po prostu rano.

Przeczytałam w ubiegłym tygodniu dwie pozycje:

Czy Francisco de Goya był faktycznie autorem dzieł, które się mu przypisuje? Jakim był człowiekiem, jakim ojcem, mężczyzną? Historia opowiedziana ciekawie, przejmująco dotyczy tak naprawdę konfliktu pokoleń między ojcem-synem-wnukiem. Doskonale pokazana nić porozumienia przeskakująca z dziadka na wnuka oraz wieczne pretensje i niespełnione oczekiwania w relacjach ojciec-syn. Dehnel przygotował się bardzo skrupulatnie do pokazania nam własnej wersji wydarzeń. Książkę przeplatają czarno-białe fragmenty serii "czarnych obrazów" Goi, które okazały się nie być autorstwem mistrza. Zresztą sam mistrz ukrywał swoje homoseksualne skłonności pod woalem małżeństwa. Bardzo wysoki ładunek emocjonalny relacji rodzinnych i miłosnych został ujęty w wypowiedziach trzech mężczyzn z rodu de Goya.

Mnie się podobało bardzo.



Starość jest głównym motywem powieści Dubravki Ugresic. Powieść o starzejących się kobietach czytana równolegle z powyższą dotyczącą także podobnego tematu tylko w wersji męskiej bardzo fajnie mi się składała w pełniejszy obraz przemijania. Książki wybrałam losowo w bibliotece ale kiedy zaczęłam czytać (jedną na górze, drugą na dole) to doskonale ujrzałam różnice w postrzeganiu tego przemijania - różnice płci.
Baba Jaga to wspaniały, baśniowy motyw. Baśń, która rośnie w każdym z nas. Zostaje gdzieś w międzyczasie wychwycona przez społeczeństwo, które nie znosi inności, które ta inność zaczyna piętnować i przydawać jej baśniowe i często jakże straszne przymioty, że o epitetach nie wspomnę. Moi synowie mianowali tytułem sąsiadkę, która nie pozwalała im grać na podwórku w piłkę. "Pani Jędzy" przeszkadzał hałas piłki walącej o blaszany płot - mnie zresztą też, co uświadamia powolną transformację w jej następczynię ;-) Humor książki przepleciony z bolesnością starzenia się i bezradnością wobec chorób najblizszych mimowolnie skłania do refleksji nad włąsną przyszłością.


W tak zwanym miedzy czasie wykonałam zestaw regionalny na okazję I Komunii Św najmłodszego syna. To juz tuż tuż i o ile stroje mozna wypożyczyć, to ozdób już raczej nie bardzo. Założenie zestawu na sportowy polar wzbudziło nagły atak wesołości moich pociech :D Myslę jednak, że z całą resztą stroju będzie wyglądać to jak najbardziej na miejscu. Do korali nie myślę się przywiązywać, ale kolczyki i bransoletka będą na pewno noszone przeze mnie na codzień :)

 
 
Oprócz tego odwiedziłam dzisiaj sklep, do którego powrócił po trzech latach T. Miał zostać zakonnikiem. Wycofał się czując, że to nie to. Powoli odnajduje się na starych śmieciach - stoisko z alkoholem bez T nie było "sobą". Pracodawca okazał się być bardzo w porządku, nie zatrzasnął mu drzwi przed nosem i możemy cieszyć się na powrót z miłej obsługi starego znajomego :)))