- Co ci powiem to ci powiem; ciepło - Kwicoł do Pyzdry.
- Ciepło- Pyzdra do Kwicoła.
Wczoraj wyszłam po 20.00 z mokrymi włosami do rynku i nie przymarzły mi do czaszki! Ciepło. Takie były lata mojego dzieciństwa. Dorośli siedzieli w domach przy zasłoniętych oknach i wachlowali się Trybuną Ludu względnie Krakowską czy Dziennikiem Polskim dziwiąc się nam, dzieciom, ze mamy silę i ochotę latać po polu. A nam skóra płatami schodziła z ramion i biegałyśmy z koleżanka do osiedlowego warzywniaka gdzie stuletnia babinka raczyła nas zimną wodą z kiszonej kapusty z dębowej beczki. Dzisiaj zostaje mi szukać erzac tego smaku w kiszonych burakach czy ogórkach.
Ostatnie podobne lato było 14 lat temu. Podobnie jak wtedy spaliśmy i tego roku przy otwartych na całą szerokość oknach tylko pod prześcieradłami. Nasza kotka spędziła może 5 nocy w domu. Świadkowie zeznają, że w jednym z pokoi widzieli mysz. Za to nie widzieliśmy ani nie czuliśmy żadnych komarów. Zbyt sucho jak na te paskudy.
Wakacje zakończyliśmy koncertem w Lyskach pod Rybnikiem.
Magia Rocka nie zawiodła naszych oczekiwań. Szczególnie Houdini opuścił Lyski usatysfakcjonowany z koszulką, płytą z autografem, zdjęciem z idolem, zdartym gardłem i bolącą szyją. Zenek spowodował, że młódź i osoby jare rzuciły się sobie w ramiona podczas tego kawałka
Miłego początku września. Nasze pociechy poleciały do placówek na skrzydłach - oby ten wiatr zapału jak najdłużej ich unosił :)