Pokazywanie postów oznaczonych etykietą okolica. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą okolica. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Czyszczenie karty.

Hmmm, miałam zrobić ledwie kilka zdjęć wczoraj. No tak ze 20-30 ale się mi troszkę za wiele "przycisło" i ponad 100 wyszło ;)

Dzisiaj warsztaty foto, więc piję nadprogramową kawę (nadal przeciez chodzimy na poranne roraty!) i czyszczę kartę by nie daj Boże, nie zbrakło mi miejsca podczas pstrykania. Chłopcy pójdą w tym czasie do kina a tatuś przejdzie się wśród "dżinglbelsów" po jednej z krakowskich galerii. Ogólnie i tak muszę zabrać dwie karty pamięci ponieważ do sesji zostaną nam udostępnione aparaty fuji.

To gdzie się tak wczoraj wyżywałam? Ano na jasełkach, które prezentował zespół Kołka na jarmarku świątecznym w Keżmaroku.  Oto trochę zdjęć z jarmarku i z występu w hotelu :)

Podivejte se :)))


Kezmarok, zamek.


Pojawienie się turonia wszystkim zapewniło niezła radochę :)

Mimo odwilży, mokrego sniegu i wilgotnego zimna zebrało sie całkiem sporo widzów.

Przemoczone kierpce nóg co prawda nie grzały, ale tez nie przeszkadzały w tańcowaniu.

A tu już występ w hotelu, w Wielkiej Łomnicy, w którym udział wzięło pięć zespołów słowackich.



 
Ondreju, Ondreju, na teba olovo lejú.

 
I kozę mieli ale na widowni zapanował popłoch wśród młodszych widzów kiedy wyskoczył diabeł z Polski.



 
 
 
I tym  zakończyły się śpiewy i tańce, które pokazywały zwyczaje adwentowo-bożonarodzeniowe górali polskich i słowackich.

A mały Jezusek okazał się byc nader dzielnym i ciekawym świata chłopaczkiem :)))

 
 
Współpraca przygraniczna jak u dobrych Sąsiadów :)
 

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Andrzejki.

Minęły na wyśmienitej zabawie przy korycie :D Koryto było długie, strugane w drewnie a my wszyscy jak świnki przy nim z widelcami i talerzami w ręku :DDD  Pomieściło jedzenie dla 12 dorosłych z przychówkiem. Były schaby w grzybach, karczki, pierogi, kurze udka, kiszki, żeberka, boczki pieczone, golonki, ziemniaki zapiekane z cebulką, zielone warzywa z pary a do tego żurawina, sos chrzanowy i tatarski. Jedliśmy w trakcie całego wieczoru a i jeszcze na śniadanie kilka kąsków zostało odgrzanych. Dzieciaki miały ubaw, bo cała góra bacówki wyłożona stosami materaców, po których można było skakać. Poza tym było ciemnawo, bo to prawdziwa bacówka, bez prądu i wody, więc snuli sobie jakieś "straszne" opowieści kwicząc i piszcząc co jakiś czas raczej z rozbawienia niż strachu :)
Było lanie wosku i były też tańce w obuwiu turystycznym. Były śpiewy i przytupy, były wygłupy :) Poszliśmy spać razem z dzieciakami dopiero przed 2 w nocy.
Tym razem dzielna Jot podkładała do kominka byśmy nie uświerkli z zimna do rana.

 
Te kółka na zdjęciu powstały z tumanów kurzu wznieconych przez skaczące na górze dzieci i tańczących na dole dorosłych :)


 
Poranne pieczenie kiełbasek na śniadanie.

 
Z lewej domy, bo ta bacówka to właściwie jeszcze w na terenie miejskim stoi ale już w Gorcach :)))

A dzisiaj pierwsze roraty i w związku z tym zakupy, pranie, sprzatanie i obiad zrobione zostały do 10.00 Jadąc o 8.00 osłupiałam lekko na widok pługa z piaskarką. Ledwie 10 cm śniegu napadało a oni NIE zaspali, brawo chłopaki :)

Miłego :)

Edycja 11.20
AaaaaaaaaAaaaaaa wygrałam udział w warsztatach fotograficznych w browarze Warki w Krakowie!!!!!!
Ale mam prezent na mikołajki!!!!!!

poniedziałek, 12 listopada 2012

Weekendowe spacerowanie.

Taki ten listopad wcale nie deszczowy i dobrze :) Niedzielne południe spędziliśmy na powolnym spacerowaniu wśród zapachu czerwonych sosen bagiennych. Kołek wczuwał się w rolę przewodnika bo miał wpamięci niedawną wycieczkę szkolną do rezerwatu. Chciał nam nawet pokazać rosiczki, ale nie wziął pod uwagę, że śnieg i mróz spowodowały przejście rośliny w stan zimowy. Dużo zapamiętał z opowieści przewodnika :)


Tatry lekko pośnieżone, wiaterku prawie wcale nie było, słoneczko przeświecało a nad głowami wirowali nam kolorowi spadachroniarze.


Dyskowate chmury zapowiadają zmianę pogody i faktycznie dzisiaj jest już ponuro, ciemno, wilgotnie i bardzo listopadowo.

Po spacerku, z zaostrzonymi apetytami, w spałaszowaliśmy spore porcje obiadowe w nieodległym barze. Całkiem mnie małżonek rozpuszcza, bo jest to nasza trzecia z kolei niedziela kiedy to smakujemy potrawy w lokalach. Jak dla mnie, w rankingu najlepszych mam na miejscu pierwszym knajpkę meksykańską. Nie dość, że przytulna, bo malutka, to jedzenie mają pierwsza klasa chociaż menu nie jest rozbudowane. Potrawy są szykowane na bieżąco ze świeżych składników. Według mnie bije na głowę knajpę włoską, którą tak wychwalała Anka Mucha, kiedy przez przypadek zjawiła się w naszym wiejskim miasteczku :)
Mój zachwyt muszę troszkę wyjaśnić. Po pierwsze lubię ciasne miejsca, po drugie kuchnia meksykańska jest pikantna co lubię, a po trzecie kwaśnicę i oscypki na ciepło z żurawiną zostawiam dla przyjezdnych ;) Nie jestem fanką jedzenia z Podhala. Poza moskolami z masłem i solą to lubię chyba tylko bryndzę na różne sposoby. No i korpiele pieczone na blasze, ale kto teraz korpiele hoduje na Podhalu...? I w ogóle czy ktoś pamięta co to korpiel jest...
Po kawie z domową kremówką poszliśmy sobie już bez dzieci na spacer w drugą stronę czyli do nowo oddanego parku miejskiego. Nie wzięłam ze sobą aparatu, bo z parku szliśmy na cmentarz do kościoła. Muszę przyznać, że park wyglada rewelacyjnie. Odbudowana altanka, zamknięty plac zabaw dla dzieci, ścieżka rowerowa, siłownia na wolnym powietrzu i podświetlana fontanna robia bardzo dobre wrażenie. Po nasadzonych drzewkach i krzewach należy spodziewać się pięknych kolorów na wiosnę :) Prace na płycie rynku tez dobiegają końca i na szczęście z pierwotnego pomysłu wybrukowania całości tylko granitowymi płytami jest sporo zachowanego drzewostanu i grządek dodatkowych z krzewami i niską roślinnością. Będzie ładnie, tym bardziej się cieszę, bo oszczędzono moją ulubioną rajską jabłoneczkę koło kapliczki Jana Kantego:)))


Dzisiaj Kołek został w domu. W sobotę przewiało nas solidnie w ciągu godziny pod pomnikiem Orkana i przyplątał się katar z kaszlem. Zespół góralski uświetniał śpiewem poświęcenie placyku, który właśnie został pięknie wyremontowany. W sumie miasto ogarnęło się i teraz mieszkańcom oraz przyjezdnym wyda się z pewnością ładniejsze i byc może zachęci do pozostania dłużej lub powrotu :)

Pozdrawiam cieplutko ciepłem płonącego na kominku ognia :)