Brechtesgaden jest położone w Górnej Bawarii i znane jest nie tylko z kopalni soli ale też z kwatery Hitlera Beghof, z której obecnie pozostały ruiny. Wejście do kopalni położone jest u stóp góry, więc jak się domyślacie odkryte pierwsze złoża soli znajdowały się w naturalnych jaskiniach, które człowiek zaczął poszerzać w miarę eksploatacji. W Wieliczce złoża solne prawdopodobnie ujawniły się poprzez solanki czyli słone źródła powierzchniowe. Zarówno polskie jak niemieckie złoża ukształtowane zostały podczas wypiętrzenia alpejskiego a historia uzyskiwania soli w Wieliczce sięga neolitu ok 3000 lat p.n.e. natomiast złoża niemieckie eksploatowano od 1102 r n.e., więc krócej.
Wejście główne do kopalni.
Podczas zwiedzania byliśmy ubrani wszyscy w jednakowe kombinezony. I jest to jedyne zdjęcie zrobione w kopalnianej przebieralni. Wiadomo, że z narodem, który zwyczajowo ściska pośladki nie warto dyskutować "ordnung must sein" i kropka. Posłusznie wciągnęliśmy owe zaopatrzone w paski odblaskowe (coby ewentualnych uciekinierów ze szlaku turystycznego szybko namierzyć i przejąć) uniformy i po wejściu okrakiem na ławki wagoników (podobnych do tych, które hulają w bocheńskich podziemiach) ze świstem w uszach ruszyliśmy w głąb góry.
Saltzbergwerk pod słoną górą nadal wydobywa sól kamienną z tego złoża. Być może dlatego jest zakaz fotografowania ale podejrzewam, że może wynikać też z obawy przed kopiowaniem pomysłów mających na celu przyciągnięcie turysty. Urobek uzyskuje się obecnie w zupełnie inny sposób niż był on wydobywany w Wieliczce. Tutaj nikt nie kopie soli kamiennej ani kilofem ani nowoczesnymi sprzętami. W początkowej komorze trasy dla zwiedzających jest plastikowa makieta, która pokazuje, że drążone są odwierty pionowe, w które wpuszczane są rury tłoczące wodę do złoża. Sól jest wypłukiwana i jako solanka odpompowywana na powierzchnię gdzie ulega oczyszczeniu i ponownej krystalizacji w nieodległej warzelni. Jeden odwiert jest w ten sposób eksploatowany przez ok 70 lat a potem zasypywany. Na samym początku oczywiście używano kilofów i drewnianych szalunków wzdłuż chodników i szybów ale w porównaniu z wielicką i bocheńską kopalnią jest ich znikoma ilość i nie na tym polega atrakcyjność tego miejsca jeśli chodzi o zwiedzanie. Główną atrakcją muzealną stanowi olbrzymia pompa wykonana z miedzi. Ta imponująca konstrukcja o nazwie Reichenbachpumpe waży 14 ton i miała możliwość pompowania solanki na wysokość 356 m co było ówczesnym cudem mechaniki. Pompy te ostatecznie zostały wyłączone w 1927 roku. Słone złoże rozciąga się pod dnem doliny do ok 1000m w głąb. Roczny urobek to ok 850 000 m3. W kopalni panuje temperatura stała i niezależna od warunków meteo na zewnątrz : 12 st C, czyli zimniej niż w Wieliczce.
I cóż za cuda tam maja poza opowieściami historyczno-technicznymi? Ano mają :-) Mają prawdziwy show, który może zachwycić bo jest połączeniem gry świateł laserowych, muzyki i zabawy. I po zejściu do tejże części (nazwijmy ją rozrywkową w odróżnieniu do kilku początkowych komór o funkcji edukacyjnej) zaczynamy się bawić jak dzieci zjeżdżając na pupach z drewnianych zjeżdżalni wśród kwików, pisków i migających świateł (jednym z nich jest błysk lampy robiącej pamiątkowe zdjęcia). Taka jazda, że hej!
Wszystkie zdjęcia poniższe są ściągnięte z sieci:
Płytkie jezioro pokonujemy w płaskodennej barce (podejrzewam, że na szynach ponieważ ani drgnęła gdy ładowało się nań ok 60 osób) skąpani w laserowych światłach, które są tak umiejętnie ustawione, ze raz mamy wrażenie lustrzanego odbicia sufitu w wodzie, potem nieodgadnionej głębi pod nami a potem znowuż widzimy je jako iluminacje godne stada świetlików w rożnych konfiguracjach. Wszystko to odbywa się przy dźwiękach muzyki klasycznej pięknie zestrojonej z pokazem.
Gdzieś w kierunku mgły i chmur powinna znajdować się dość wysoka góra Watzman czyli Wacek ;-)
A nasz pobyt weekendowy w podziemnej komorze Jana Haluszki okraszony był dobrym jedzeniem podziemnej kuchni i akompaniamentem świetnego zespołu, którego solista tak zaśpiewał "Wonderful world", że miałam wrażenie, że jego skóra staje się coraz ciemniejsza! Wyjechaliśmy na powierzchnię o 2.30 zadowoleni :)
A za Gorcami to jeszcze lato mają... Piszę z zazdrością, bo od kilku dni podpalam sobie w kominku. Panna Pinezka natomiast przeobraziła się w rasową kotkę domową :)