A miasto od zawsze było wsiowe. Z domieszką handlu ale jednak wiejskie. No bo kto to widział, żeby pod głównymi ulicami miasta wędrowały owce?
Albo tuż za osiedlami bloków mieszkalnych.
Tu mi się jeszcze jechało z wiatrem ale po wyjściu, uwaga, na płytę lotniska (no i co z tego, że trawiastą, przecież to wiejskie miasto) mało mi głowy nie urwało.
Mógł mnie nie zauważyć, więc szybko odjechałam.
To mój ulubiony fragment trasy.
A magnolie w tym zimnym klimacie nadal w pąkach.
Dzisiaj bardzo się ochłodziło, nie wydaje mi się, żeby temperatura przekroczyła 10 stopni. Ma to swoje dobre strony; wszystkie rośliny wolniej przekwitają, więc nadal cieszę się szafirkami, hiacyntami, narcyzami i zagonem tulipanów oraz ledwie zakwitłą wiśnią :)
Pozdrawiam grzejąc się ciepłem kominka :)