Zwykłe losy ludzkie a jednak wciągają w swój świat i trzymają w nim aż do ostatniej kropki w końcowym zdaniu. Warszawska Praga, którą znam z dwukrotnych zajazdów szkolnych, obfituje w ciekawe indywidua, a wędrówka w moje strony (Limanowa, Dębno Podhalańskie) pozwala zaprzyjaźnić się z autorka na tyle, że miałoby się ochotę przysiąść do niej niezobowiązująco i dorzucić jakieś trzy grosze do tych historii. Świetne, współczesne opowiadania :)
Jżisz Maria to je to! Wychowana na czechosłowackich produkcjach filmowych, o których jest oczywiście wspomnienie w tej książce (Kobieta za ladą, Szpital na peryferiach itd.) wielbiąca miękki czeski język, którego nie mogę sobie nadal za Chiny ludowe wyimaginować jeśli chodzi o przekleństwa, po prostu rzęziłam nad ta książką śmiechem i łzami. U nas jest powiedzenie jak się czegoś nie wie/nie rozumie, że to niby czeski film, ale przyznam, ze wydawało mi się, że owo powiedzenie ukuli Teutoni albo jeszcze smutniejsza rasa, bo ja akurat bardzo rozumiem czeski humor. Co więcej, ten humor ogromnie mnie bawi :D No więc tak pokrótce; siedemdziesięcioletni ojciec idzie sobie na spacer z czterdziestoletnim synem po Pradze. No i gdzie idą? Takže to ví, na pivo :) Cała książka składa się z dialogów i wspomnień o tym i o owym oraz o nich samych.
Kolejna wędrówka tam gdzie kiedyś byłam. Chyba szczególnie lubię czytać o tych miejscach, na których kiedyś sama się znalazłam, już po powrocie, kiedy to mogę przywołać w pamięci żywy i niewyblakły jeszcze obraz, smak czy zapach. Te opowiadania skierowały moje kroki do Włoch ale nie tylko. Podążyłam też w kierunku domu pełnego kobiet i choć różni się on wypełniającymi go ciotkami od moich ciotek, to było mi w nim sielsko i swojsko mimo tych różnic. Wg mnie Dehnel świetnie opowiada o ludziach, ich zaletach i wadach. Jego postaci są wyraźne, bo nawet te zwiewne i pełne delikatności, zostawiają trwały ślad podczas czytania. Umiejętność jego bajania zdobią soczyste szczegóły i arabeski porównań. Mam wrażenie, że nigdy mnie nie znudzi jako bajarz, bo każda kolejna pozycja odsłania w jego pisarstwie kolejne warstwy słownej małmazji przełożonej ironią, zaprawianej dbałością o szczegóły i owinięte z pietyzmem w piękne zdania :)
To tyle spod topniejącego stosu :)