Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kraków. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kraków. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 10 maja 2018

Me - TA - llica, Me - TA - llica, Me - TA - llica!!!

Co prawda w Tauron Arenie 28 kwietnia 2018 roku zabrzmiało to tak:

ME -ta -llica, ME -ta - llica, ME - ta -llica!!!

Ale kto tam by sobie akcentem kładzionym na nie tę sylabę zawracał głowę w tak podniosłej chwili, ale od początku.

A na początku była cisza, bardzo długa cisza rosnącej ekscytacji, bo większość fanów zgromadzona na Arenie kupiła bilety w marcu 2017 i pewnie podobnie do mnie nie mogła uwierzyć, że to JUŻ TERAZ się dzieje.

Przyjechaliśmy do Krakowa wczesnym rankiem czyli około 15.00. Zakładając, że centrum handlowe M1 nie będzie miało nic przeciwko temu, żeby zostawić tam pojazd na parkingu aż do północy, wskoczyliśmy do środka po jakieś nawilżacze.

Wchodzimy, patrzymy a tam nie Met Family tylko MetArmy paraduje anektując skrupulatnie wszystkie punkty gastronomiczne. Byliśmy już po posiłku, więc tylko zakupiliśmy odpowiednie nawilżacze. Co prawda niektórzy z politowaniem patrzyli na nasze wody mineralne i kawę w ręku. o lodach już chyba wstyd wspomnieć, bo co to do jasnej anielci ma być za niestosowne zachowanie do sytuacji!!! Cóż wyszliśmy z założenia, że skoro Metallica przestała nosić już dawno temu przydomek Alcohollica, to lody w wafelku i woda są ok ;P Nadmienić tu jeszcze muszę, że oboje z Panem Gryzoniem odcinaliśmy się od MetFamily wizualnie. On miał koszulkę z grubym Zenkiem z KABANOSA (tato, to jest moja najcenniejsza koszulka! limitowana seria!! tylko 100 takich jest na świecie!!! - średni syn nie omieszkał doinformować rodziciela z nutką groźby, że jakby coś się koszulce stało (np jakby ojciec jakimś lotem koszącym spadł na płytę w centrum pogo), to on mu już da! Ja natomiast miałam na czarnym tle co prawda trupią czachę z hasłem "Music makes me stronger" i co z tego, że nawet z piorunami skoro to była koszula "no name" za 9,99 zł XD. Gorszy ode mnie był tylko Papa Het na scenie, bo nie dość, że "no name" koszulki zużył dwie, to w dodatku żadna nie miała napisów ani pół piszczela nawet :DDD

Z M1 do Areny tylko rzut beretem, więc w odpowiednim czasie podążyliśmy za tłumem czarno odzianych ludzi w tym samym kierunku. 99% miało na sobie koszulki Metalliki, w tłumie namierzyłam 3 szt Motorhead, 1 Slayera, 2 Iron Maiden, 4 AC/DC i jedna taka urocza

Znalezione obrazy dla zapytania koszulka z tęczą heavy metal

a tłum był zaiste godny. Bramki otwarto zgodnie z godziną zapodaną. Dowody sprawdzono każdemu czy zgodne z biletem, pozbawiono nas zakrętek od butelek i już mogliśmy wejść do środka.

Okrążyliśmy więc Arenę ze dwa razy podziwiając te wszystkie koszulki Metalliki oraz przede wszystkim zapoznając się z terytorium. Głównie zapoznawałam się ja, bo Pan Gryzoń odbył już na tym obiekcie kilka wydarzeń sportowych (gdzie oni chowają to lodowisko? ;P)

Potem zakupiliśmy dwa breloki do kluczy na zamówienie kolegi, któremu w trzech podejściach nie udało się wyhaczyć biletów no i w końcu dotarliśmy do naszego sektora na obrzeżach galaktyki wchodząc po takich stromych stairway to heaven.

Dzielnie przetrwaliśmy support. Ja głównie dzięki temu, że pilnie obserwowałam wokalistę czy aby na pewno gaci nie zgubi - nie zgubił ;( a Pan Gryzoń zastanawiając się czy podczas głównego koncertu z głośników też będą dobiegać takie charkoty. Na szczęście nie dobiegały, więc uznaliśmy, że to wszystko wina języka norweskiego, psia krew, którego używa zepół Kvelertak.



Napięcie rosło, ekscytacja sięgała zenitu, wszyscy po supporcie ruszyli nacierać na kible w celu przygotowania się do słuchania jednym ciurkiem głównego występu. Przed 21.00 na miejscach byli już wszyscy. Podejrzewam, że z tunelu wyskoczył kilka razy któryś z Czterech Jeżdców, bo nim usłyszeliśmy motyw z "Gorączki złota"to stojący tam ludzie reagowali żywiołowo. No ale w końcu zgasło światło i wszyscy oszaleli.

Mnie ogarnęły takie emocje, że przez pierwszą godzinę występu nie mogłam śpiewać, bo banan unieruchamiał mi na dobre aparat mowy. Pierwszy raz tak się szczerzyłam na własnym ślubie, więc wyobrazić sobie musicie moją radość. Przy "Wehikule czasu" śpiewałam już razem z Robertem i 22.000 gardeł.




Obstawiałam Dżem, co prawda "Whiskey" ale "Wehikuł" był bardzo super!!! Wielki szacun dla Roberta, który przecież nie jest wokalistą, ze chce się tak z publicznością bawić i to w wielu językach. Bardzo mi się to podoba, że Meta w taki sposób robi ukłon w stronę kraju, w którym daje występ. Wszyscy bardzo emocjonalnie odbierają te występy Roba i Kirka. Nie wiem kto Robertowi przygotował skrypt do polskich słów ale problem z "królował" tak bym mu rozwiązała "crew-love-aw" :)))

Metallica spełniła moje dwa marzenia; przyjechała do Krakowa i na setliście znalazła się piosenka, którą najbardziej sobie upodobałam z ostatniej płyty, coś ciężkiego i mrocznego:




Pozdrawiam serdecznie i jeśli wybieracie się na jakikolwiek festiwal czy koncert, to życzę Wam takich właśnie emocji jakie były moim udziałem!

 

O boszsz i jeszcze miałam różowy plecaczek \m/

poniedziałek, 9 listopada 2015

Dostarczanie potomstwu rozrywki

jak donoszą dzisiejsze doniesienia, może polegać na polaniu tychże benzyną i podpaleniu... Ja swoje wzięłam na zwiedzanie Krakowa. Obawiam się, że skutek nie był aż tak tragiczny jak w doniesionym przypadku ale...


Daleki od zachwytu, nieprawdaż? 


Podczas gdy matka się jarała wydaną kwotą 4,50 zł za wejście stadne 2+3 do Starej Synagogi i usiłowała zachęcić młodzież do ekspozycji, oni mieli wszystko w tyle.


"Wnioskujemy, że muzea są dla wycieczek szkolnych" podpisano: Kołek, Houdini, Puchaty oraz kolega E we wspólnej niedoli złączeni.


Gdy tymczasem nad grodem Kraka latał wściekły ale ciepły orkan przeganiając zanieczyszczenie, Puchaty wyciągał mi z internetów dane dotyczące ilości trujących jednostek w krakowskim smogu z chwili bieżącej...

Synu, mówię, ale w naszym mieście smog przekracza krakowskie normy. On mi na to, ale to nic nie szkodzi, swojskie powietrze może być trujące, poza tym siedziałbym w domu.

No tak, i tym sposobem zrobiliśmy pętlę z Kazimierza wzdłuż Wisły wysłuchując sarkastycznych uwag dobitnie dających nam do zrozumienia, że nie uszczęśliwimy ich na siłę, a jednak...


po dotarciu na Wawel oszaleli ze szczęścia słysząc, że darmowe wejściówki już się rozeszły :D:D:D


Umówiliśmy się z rodzicami E, że następna wyprawa odbędzie się bez potomków.


PS
Myślę, że "zepsuty" dzień chłopcy zawdzięczają poniekąd naszej polityce domowej. Zabraliśmy im przez tą wyprawę kilka cennych godzin spędzonych w internecie a mają do niego dostęp tylko w weekend. Może czas to zmienić?


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Krakowska wędrówka.

 
A tego, to nie wiedziałam, że Kraków plażę posiada! I to taką zorganizowaną.  Oto przykład, że więcej się dostrzega wędrując piechotą :)
 
 
Plaża z piaskiem leżaczkami i barem na Bulwarze Wołyńskim.

 
Po drugiej stronie Wisły  Sanktuarium na Skałce.

 

 
I można się przekonać , że gondola ma ciekawy kształt, bo balon jak balon - okrągły ;)

 
Poranny ruch w stronę Kazimierza.


 
Plac Wolnica.

 
Kościół Bożego Ciała z Placu Wolnica.

 
Kłódka na kładce Bernatce prawdę ci powie.


 
Niektórzy prawdę dopiszą ;-)
Z uwagi na niecenzuralność troszkę zmieniłam, a co to się domyślicie.




Nowy cmentarz żydowski zaskoczył mnie. Przede wszystkim wolnym od opłat wstępem a po drugie wykoszonymi chaszczami wokół macew :)


 
Im późniejszy pochówek, tym bardziej zmieniona stylistyka.



Sporym zaskoczeniem dla mnie był całkiem niedawny pochówek. Byłam chyba przekonana, że cmentarz jest historią dokonana w czasie.

 
Brama główna cmentarza.


A ten kazimierski zakątek w ciągu dwóch lat przeszedł znaczną metamorfozę.

 
Było gorąco. Mnie to cieszyło, bo ludzie chyłkiem w cieniach przemykali albo woleli leżeć nad Wisłą.

niedziela, 24 marca 2013

Jakie jaja!


I to jakie :-) Wyklejane, malowane, ozdabiane na ponad sto sposobów a wszystkie powstały w naszym mieście w podstawówce, do której chodzą nasi synowie.

Wczoraj nastąpiło otwarcie wystawy owych wielkanocnych pisanek w Muzeum Archidiecezjalnym w Krakowie. 


Poniższe jajko jest wytworem Kołka przy mojej pomocy i podpowiedzi został użyty stary kalendarz, jedna kartka wielkanocna z zeszłego roku oraz pierze z kurczaczka, który zbyt wcześnie się wykluł ;)






Wystawę otworzył kardynał Stanisław Dziwisz. Pisanki można oglądać do 14 kwietnia 2013 w siedzibie Muzeum przy ulicy Kanoniczej 19.

Przed otwarciem wystawy zdążyliśmy zwiedzić ekspozycje muzealne związane z życiem Karola Wojtyły, który swego czasu tam mieszkał. Było to zwiedzanie raczej w szybkim tempie ponieważ samych dzieci było 105 a do tego opiekunowie oraz ci, którzy dotarli tu własnym transportem (szkoła zorganizowała dojazd 3 autokarami)


 
 Tutaj kajak, a w drugiej gablotce narty, termos, krzesełko turystyczne a w pomieszczeniu obok także autentyczny pokój ówczesnego kardynała Wojtyły.


W zbiorach znajdują się  także przedmioty, które używał już jako papież Jan Paweł II, oraz te którymi go obdarowano.



Mnie się najbardziej podobała maszyna do pisania :-)

Potem uczestnicy udali się do siedziby kurii by na własne oczy przekonać się skąd JP II przemawiał do młodzieży, która gromadziła się każdorazowo podczas jego pobytu w tym miejscu.


A tu juz kilka fotek wścibskiej reporterki, która zaglądał w każde otwarte drzwi.





Jak widać, na ścianie ciągle  poprzednik Franciszka, ale zapewne już zamówienie na aktualny portret zostało złożone.



W tej kaplicy  1 listopada 1946 roku kardynał Adam Stefan Sapieha wyświęcił Karola Wojtyłę na księdza.

W Krakowie pogoda słoneczna lecz wietrzna.Śniegu mniej niż u nas ale za to przeraźliwe zimno przeciągów. Na chwilę weszliśmy do Kościoła Mariackiego by potem zagłębić się w podziemne muzeum pod płytą Rynku Głównego.