Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szron. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szron. Pokaż wszystkie posty

piątek, 6 listopada 2015

6/11/15






Bo co tu pisać?
Że kilka razy w ciągu tygodnia przeżywam irytację podczas bliskich spotkań z podręcznikami wieloletnimi do angielskiego?
Że zżymam się z ekonomicznymi ćwiczeniami, które kroczą w parze z powyższym bublem?
Że codziennie muszę powtarzać te same nudne czynności?
Że szyby są brudne?
Że na siaty z zakupami działa siła przyciągania Jowisza, a w lodówce wieczna pustynia?
Jakie to w ogóle ma znaczenie?

Kiedy słońce świeci każdego dnia, kiedy mróz maluje fantazyjne wzory na czym się da pospołu ze szronem, to wszystko wydaje się jakimś nic znaczącym szczegółem.

Kiedy w domu pachnie kawą, cynamonem i jesiennymi jabłkami a wesołe pomarańcze błyszczą swoimi eleganckimi skórkami, a w tle brzmi energetyczny metal, to czuję, że mam moc.

Kiedy mam codzienną możliwość poczytania na tarasie z twarzą do słońca wszystkie problemy upierdliwej codzienności  spływają ze mnie pod wpływem dobrodziejstw natury. A jeśli dołożę do tego treść czytaną i smak kawy to mogę śmiało śpiewać na całe gardło "I'm in heaven..." :)


Nic ani nikt nie jest mi w stanie obrzydzić jesieni :)))