Młodzi kręcili nosem na "ziemny" zapach panujący w lokalu, nam mało przeszkadzał. Byliśmy padnięci, bo dzień zaczęliśmy przecież o 2.00 nad ranem i żadne z nas nie kimało po drodze.
Za to rankiem, przed wyjazdem eksplorowaliśmy fort, który jest także udostępniony do zwiedzania. Ponieważ poszliśmy spać przed 23.00 ominęło nas łażenie w labiryntach korytarzy przy pochodniach. Szliśmy przez nie co prawda za dnia ale bez dodatkowego oświetlenia, co też było rozrywkowe :)
Wejście główne.
Widok z mostku nad fosą.
Parking i wjazd główny.
Tu się wchodzi i widać ciemność, zupełną ciemność.
Fosa od strony wschodniej.
Autentycznie zachowana ubikacja.
Skład amunicji.
Stanowiska artyleryjskie.
Wypełzliśmy na górne blanki. Fort jest oznaczony i obstawiony rożnego rodzaju bronią.
Kolejne stanowiska górne przerobione na potrzeby ruchu turystycznego.
A tutaj już latryny zupełnie cywilizowane w środku :-)
Wracamy do środka gdzie Pan Gryzoń rozczula się na widok szarych kocy i łóżek "Takie same miałem jak byłem w wojsku!" Chłopaki więc wskakują na prycze, żeby chociaż trochę poczuć się jak tata podczas zasadniczej służby wojskowej.
Instalacja dbająca o autentyczny układ cegiełek :D
Sale balowe urzadzone w podziemnych pomieszczeniach dawnych zbrojowni i prochowni.
Twierdza Toruń opasała całe miasto murem obronnym zaopatrzonym w 15 takich fortów. Niektóre z nich popadły w zupełną ruinę, niektóre służą za magazyny wina (świetnie się do tego nadają jako budowle częściowo ziemne) a ten IV został przystosowany na potrzeby turystyczne.
Sala Myśliwska.
Restauracja.
Zachowane gdzieś w korytarzach godło pruskie.
A to już inna bajka zwiedzana dzień wcześniej. Zaprowadzili nas tam nasi przyjaciele, którym jesteśmy bardzo wdzięczni, bo o Młynie nie mieliśmy pojęcia bladego.
Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy nie ustępuje warszawskiemu CN Kopernik. Zgodnie orzekliśmy, że nawet przewyższa. Czym? Po pierwsze działającymi wszystkimi eksponatami. Miłą i chętną do pomocy obsługą dostępną na każdym piętrze ekspozycji. Mnóstwem zabaw, które w sposób niezwykle wciągający tłumaczą podstawowe prawa fizyki, optyki czy mechaniki. Ale przede wszystkim przestronnością i małą ilością zwiedzających :)
Mieliśmy niezłą frajdę próbując przejść labirynty w odbiciu lustrzanym, obrysowując cienie, składając kolory zdjęć z podstawowych barw, strzelając wodnymi pistoletami, układając łamigłówki drewniane itd.
Oto portret Pana Gryzonia wykonany przeze mnie na podstawie odbicia sylwetki na pulpicie.
Można było włożyć tam całą głowę i odlecieć w nieskończoność bąbelków.
Gdzie nasz Kołek podział ciało? Stary trick wykorzystywany przez większość cyrkowych magików :-)
Trzy albo cztery kondygnacje świetnej nauki zupełnie mimochodem i przy masie śmiechu. Nie zwlekajcie, odwiedzajcie Toruń, bo naprawdę warto! A my tymczasem wskakujemy na A1 i lecimy na Łebę - do Łeby jak wolą puryści językowi ;-P
Miłego weekendu! Właśnie idę posłuchać Maleńczuka na żywo :-)