Pod kołdrą. Jest koniec wakacji, moje sześć lat nadal boi się spać w samotności, więc siedzi pod kołdrą. Poci się przy tym obficie, bo "lato było piękne tego roku" co nawet przeciągnęło się łaskawie ciepłem w stronę jesieni. Moje sześć lat czuje się jak w kanale pod Mokotowską (taka ulica w Warszawie). Nie dość, że jest mokre, to zaczyna czuć zapach. Właściwie smród. Woń własnego strachu. Nad blokiem przelatują kolejne samoloty. Nisko jakby gotowały się do zrzutu. Włosy oblepiają sześcioletnią czaszkę, w której kłębią się chropowate, czarno-białe zdjęcia, pełne wybuchów i niemych krzyków przerażonych ludzi. W mokrych uszach ciągle dźwięczy huk wybuchów. To jest wojna. Sześć lat nie umie zbyt dobrze liczyć, ale wnioskuje z cyklicznie nadawanych programów telewizyjnych, że wojna się nie skończyła 30 lat temu. Ona ciągle trwa. Niemców nikt nie wyniszczył do zera, więc to bardzo prawdopodobne, że znowu napadną. W odwecie pokonanych. Wiadomo, ludzie są mściwi, złośliwi, żli, sześć lat to wie doskonale. Widzi, obserwuje i wyciąga wnioski. Woli siedzieć pod kołdrą. Nie ma kanału ani bunkra pod ręką, kołdra musi wystarczyć, bo oni wciąż krążą na letnim niebie. Buczą i huczą, zaraz zaczną zrzucać bomby, zaraz będzie 1 września, tylko zamknę sześcioletnie oczy....
Pamiętam Holland z filmu "Europa, Europa", który wcisnął mnie w kinowy fotel i trzymał w niesamowitym napięciu przez czas seansu. Na własne nieszczęście obejrzałam ten film w towarzystwie chłopaka, który miast w ekran patrzył się we mnie. Nie mogłam zrozumieć CO jest ważniejszego od opowieści, która toczyła się przed naszymi oczami! Gościu tak mnie zirytował, że warknęłam na niego cos w rodzaju "ten film jest bardziej interesujący". Chłopak zrozumiał dobrze. Już nigdy nie zaprosił mnie do kina, bo ja w tamtym czasie chodziłam na filmy i tak mi chyba do dzisiaj zostało :)
"W ciemności" nie wcisnęło mnie nigdzie. Zaręczam, że moja domowa sofa nadaje się do wciskania, nawet bardzo. Miałam cały czas wrażenie, że Holland pojechała w stronę amerykańskiego komercjalizmu kinowego. Kolejna "Lista Schindlera", więc nie dziwię się już, że bez Oskara. Akademia nie może nagradzać ciągle takich samych historii. Nawet ze względu na Żydów. Film poprawny, aktorzy świetni, piękny dialog śpiewnym wschodnim językiem prowadzony. Oj, nie po to my sie z Pawlakiem o miedze bili, nie po to...
Przekłamana "Enigma" jeży patriotyczne włosy na głowie. Zapewne mieliśmy zdrajców w narodzie i to niejednego. Trudno przełknąć postać drugoplanową, która jest Polakiem, zdrajcą pracującym nad deszyfracją kodów enigmy w Anglii. Zamiar nie zamiar, w każdym razie ambasador nie poszedł na premierę, chociaż go proszono. I nie dziwota, bo enigmę rozpracowali Polacy a film nie dość, że zdrajcę nam zapodaje, to jeszcze marginalizuje nasze osiągnięcia. No cóż, nie pierwszy to raz zawiedli nas alianci...
"Róża" jest wstrząsająca. Zarówno treścią jak obrazem. Okrucieństwo wojennych konsekwencji skrupione na jednej kobiecie, która chroni jak umie własne dziecko. Odbarwiony i celowo prześwietlony obraz urealnia tamte widoki. Przygniatający film. Bezmiarem nieszczęścia, okrucieństwa i przemocy. Wśród tego wszystkiego zaplątany akowiec, który wyszedł z lasu z zamiarem rozpoczęcia normalnego życia. Ale jak tam żyć na tych Mazurach, kiedy oni (mieszkańcy Mazur) nie bardzo wiedzą kim są? Niemiecki pastor przyznający się do celowego wypleniania polskości, sowieckie "tawariszcze" budujące nową Polskę i ludzie, którzy przetrwali koszmar wojny. Jak dla mnie Oskar, mimo nieudolnej charakteryzacji Dorocińskiego w kilku finalnych ujęciach.
Jak najbardziej polecam.