Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wieliczka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wieliczka. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Sól w oku.

Czyli Wieliczka w obiektywie. Jak większość małych i średnich miasteczek Wieliczka także przeszła przeobrażenie się w miasteczko zadbane i atrakcyjne dla odwiedzających. Moją pamięć zalegają jeszcze obrazki z wycieczek szkolnych sprzed ćwierćwiecza. Obrazki niechlujnych budek drewnianych naprzeciwko Szybu Daniłowicza, w których były jakieś fryty, oranżada i pamiątki (piwo?). Wszystko to oblegał dziki tłum wycieczkowiczów wszelkiej maści i większość uczniów gubiła się wśród tego beztrosko co doprowadzało do szału wychowawców i opiekunów.

Zaczęliśmy od budynku, który w mojej pamięci nie był już biblioteką a był prawie ruiną ogrodzoną na koniec walącym się parkanem z byle jak skleconych desek i blachy. Potłuczone okna, oberwane tynki i zarośnięte otoczenie stwarzały klimat nadający się do horroru pt "Duchy w Pałacu Konopków". Na szczęście pałacem zajęto się w porę i teraz można ucieszyć oko i samym budynkiem i skwerkiem z fontanną przed nim.

Po drodze minęliśmy swojski akcent pt "nasi tu są".

Mijamy ładnie odremontowaną "Jaroszówkę"


oraz koszmarek z epoki komunizmu, który dzięki odnowieniu fasady przestał tak bardzo razić na tle wielickich "sukiennic"


i weszliśmy na placyk przed najstarszym szybem miasta. Różnie ten Szyb Regis był wykorzystywany na przełomie lat. Mnie udało się załapać tam na dyskotekę w latach 90tych :) Obecnie szyb powrócił do budynków wykorzystywanych ponownie przez kopalnię soli.

 I właśnie natknęliśmy się na grupę turystów wychodzących z niego pod przewodnictwem górnika i zmierzających w stronę Szybu Daniłowicza obok kościoła Św Klemensa na tak zwana trasę turystyczną. Oprócz niej kopalnia otwarła całkiem niedawno "trasę górniczą" dla turystów. Grupa uczestników dostaje specjalne kombinezony, kaski z czołówkami, mapy i pod opieką górnika zjeżdża na dół by wykonać przeznaczone dla niej zadania. Trasa taka trwa 3 godziny a światła w czołówkach wystarcza na 2 godziny - tak powiedzieli nam oprowadzający nas po mieście przyjaciele, więc grupa musi się podzielić na tych, którzy świecą i tych, którzy idą w mroku :) To musi być niezłą zabawa!


Przeszliśmy na Rynek, który nie dość, że jest "krzywy" (pochyły) to jeszcze pomalowany w takie oto 3D

Ryneczek cichy, malowniczy i kolorowy - szkoda, że właściciele sklepów dookoła niego nie zwracają uwagi na to jak banery i napisy, które zamieszczają na swoich kamienicach psują ten urok..


 Lody były naprawdę "mniam mniam"!

 Górnik wychodzący z malowidła 3D


Minęliśmy Szyb Daniłowicza i przeszliśmy do parku za terenem kopalni skąd widać warzelnię soli.
Dzisiaj tłum juz nie jest dziki, stoi grzecznie i karnie na placu przed szybem pod ocieniającymi go pawilonami z materiału. Tam gdzie niegdyś pracująca kopalnia miała swoje zaplecze techniczne czy mechaniczne stoją zgrabne pawilony, w których można zjeść i napić się za lekko posoloną cenę ;)

  A potem"od tyłu" dotarliśmy pod Szyb Kingi gdzie mimo niedzieli pracowali górnicy.



Ze względu na protesty organizacji prozwierzęcych  ten górnik sam popychał wózek z drewnem ;),
bo parowozów żadnych nie wypatrzyłam w Parowozowni.

 Młyn Solny, to wejście do ośrodka rehabilitacyjnego, który mieści się w podziemiach kopalni.



Dzień był przepiękny, słoneczny i jeszcze pełen rozedrganego powietrza ale śliwki lecące nam na głowę z mijanych drzew przypominały o nadchodzącej jesieni. My do Wieliczki jeszcze wrócimy kalendarzowym latem, ale będzie to wizyta związana z pracą Pana Gryzonia i zwieńczona bankietem w jednej z podziemnych komnat.  A tak sami z siebie mocno zapaliliśmy się do przejścia "trasą górniczą", bo TO naprawdę musi być COŚ fajnego i miejmy nadzieję, że damy radę wpisać to w nasz pełen atrakcji i przygód życiowy grafik :)))
 
Pozdrawiam serdecznie :)