poniedziałek, 1 czerwca 2015

Śpioszki.

Wszystkim dzieciom wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka!

Kiedy można powiedzieć, że ma się za sobą połowę życia, wcale niekoniecznie musi czuć się człowiek w pełni  dorosłym. Może wynikać to z wielu powodów jakimi są traumy z dzieciństwa czy zupełne ich przeciwieństwa. U mnie przeważają te przeciwieństwa co jednoznacznie wskazuje, że uważam swoje dzieciństwo za coś wyjątkowego, wspaniałego, za coś czego nie chcę kończyć. Więc nie odcięłam definitywnie tej pępowiny, którą są wspomnienia i czar tamtych lat wciąż trwa odnajdywany a to w zapachach czy smakach, a to w starych fotografiach lub miejscach, w których wówczas bywałam. Mam wielkie szczęście, że wiele z tych miejsc, chociaż zmienionych, jest nadal dostępnych. Ot wystarczy po prostu ruszyć się z własnego ogródka.

Moje dzieci zapewne będą miały swoje własne zaklęte rewiry dzieciństwa  a ja mam tylko nadzieję, że będą równie sielskie, dobre i ciepłe jak moje własne.

Żeby im było miło i jeszcze milej to Dzień Dziecka zaczęli świętować już w sobotę. Zwolniłam ich z cotygodniowych obowiązków domowych (tak, tak chłopcy sprzątają w soboty) a w niedzielę pojechaliśmy na obiad rowerami do knajpki przy lotnisku. Oczywiście było tez spełnianie całkiem materialnych życzeń w wersji prezentów zakupowych "wybierz sobie co chcesz - ja płacę" :)

Lata mijają, nawet moje dzieci starzeją się wbrew mojemu smarkatemu samopoczuciu. Szesnaście lat temu gościliśmy na działce u mojej Chrzestnej Matki. Najstarszy syn był świeżo powitym niemowlakiem (nie wiedzieć czemu wydaje mi się, że to było w innym życiu ;P)

- A możne chciałabyś śpioszki? Zapytała nagle Chrzestna gdy rozmowa toczyła się na temat kompostowania, uszczykiwania czubków wzrostu, przycinania, gracowania itd.
- Nie, dziękuję ciociu, mam mnóstwo śpioszków a Puchaty tak szybko rośnie.- Zareagowałam w takim trybie w jakim wówczas krążyły moje impulsy elektryczne w zwojach przepalonych cokolwiek monotonią życia z maluchem w ramionach.
- Ejże!- Ciotka wybuchnęła śmiechem- ale ja nie o takich śpioszkach mówię! I wzieła mnie za łokiec kierując w stronę tych drobnych kwiatuszków, które otwierają się jedynie w czasie słonecznych dni.



Śpioszki od tamtej pory mnożą się na  mojej grządce :)

14 komentarzy:

  1. Ahhh dzieciństwo .Ja jakoś nie pamiętam ,żebym czuła się dzieckiem kiedykolwiek , nawet jak miałam 8-10 lat , to pewnie kwestia doświadczeń życiowych . Najlepsze życzenia dla Gromadki. ( chciałam napisać "Drobiazgu", ale przecież to już nie Drobiazg)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...dzieciństwo to najpiękniejszy czas, i nie tylko zabawowy, ten czas kształtuje człowieka na resztę życia...
    Najlepszego wszystkim dzieciaczkom!
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No popatrz, nie wiedziałam, że mi się śpioszki podobają;)
    Przy okazji, przypomniałaś mi śpiochy, przysłane przyjaciółce z Kanady - cudne, czekoladowo-brązowe, kiedy u nas królowały białe i różowe paskudztwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na DD swojemu chrześniakowi kupiłam body, żadne nie było w ohydnym różowym kolorze :)

      Usuń
  4. Kwiaty piękne
    Wspomnienia... też.
    Dobrze jest mieć dzieci ale jeszcze lepiej gdy są już na tyle duże by wykopać je na kolonie i mieć znów czas dla siebie. W tym roku trzy tygodnie spędza w Gliczarowie a my z żonka na wojażach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja lubię wyprawy i czas spędzony z naszymi synami :) tegoroczne wakacje będą zdaje się ostatnimi wspólnymi - nadciąga dorosłość...

      Usuń
    2. My także - ale trzy tygodnie koloni to w sam raz żeby odświeżyć małżeństwo, a potem na dwa tygodnie na Mazury, już w czwórkę.

      Usuń
    3. super, udanych wojaży :)

      Usuń
    4. Dzięki - właśnie wróciłem z Jamnej - "robiłem" za opiekuna / przewodnika więc przedsmak mam ;-).

      Oczywiście relacja będzie na moim blogu, z Mazur też się postaram.

      Usuń
  5. piękne te śpiochy. I wspomnienie też.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiedziałam,że ta się nazywają.:)
    Akasza2

    OdpowiedzUsuń