Wszystkim dzieciom wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka!
Kiedy można powiedzieć, że ma się za sobą połowę życia, wcale niekoniecznie musi czuć się człowiek w pełni dorosłym. Może wynikać to z wielu powodów jakimi są traumy z dzieciństwa czy zupełne ich przeciwieństwa. U mnie przeważają te przeciwieństwa co jednoznacznie wskazuje, że uważam swoje dzieciństwo za coś wyjątkowego, wspaniałego, za coś czego nie chcę kończyć. Więc nie odcięłam definitywnie tej pępowiny, którą są wspomnienia i czar tamtych lat wciąż trwa odnajdywany a to w zapachach czy smakach, a to w starych fotografiach lub miejscach, w których wówczas bywałam. Mam wielkie szczęście, że wiele z tych miejsc, chociaż zmienionych, jest nadal dostępnych. Ot wystarczy po prostu ruszyć się z własnego ogródka.
Moje dzieci zapewne będą miały swoje własne zaklęte rewiry dzieciństwa a ja mam tylko nadzieję, że będą równie sielskie, dobre i ciepłe jak moje własne.
Żeby im było miło i jeszcze milej to Dzień Dziecka zaczęli świętować już w sobotę. Zwolniłam ich z cotygodniowych obowiązków domowych (tak, tak chłopcy sprzątają w soboty) a w niedzielę pojechaliśmy na obiad rowerami do knajpki przy lotnisku. Oczywiście było tez spełnianie całkiem materialnych życzeń w wersji prezentów zakupowych "wybierz sobie co chcesz - ja płacę" :)
Lata mijają, nawet moje dzieci starzeją się wbrew mojemu smarkatemu samopoczuciu. Szesnaście lat temu gościliśmy na działce u mojej Chrzestnej Matki. Najstarszy syn był świeżo powitym niemowlakiem (nie wiedzieć czemu wydaje mi się, że to było w innym życiu ;P)
- A możne chciałabyś śpioszki? Zapytała nagle Chrzestna gdy rozmowa toczyła się na temat kompostowania, uszczykiwania czubków wzrostu, przycinania, gracowania itd.
- Nie, dziękuję ciociu, mam mnóstwo śpioszków a Puchaty tak szybko rośnie.- Zareagowałam w takim trybie w jakim wówczas krążyły moje impulsy elektryczne w zwojach przepalonych cokolwiek monotonią życia z maluchem w ramionach.
- Ejże!- Ciotka wybuchnęła śmiechem- ale ja nie o takich śpioszkach mówię! I wzieła mnie za łokiec kierując w stronę tych drobnych kwiatuszków, które otwierają się jedynie w czasie słonecznych dni.
Śpioszki od tamtej pory mnożą się na mojej grządce :)
Ahhh dzieciństwo .Ja jakoś nie pamiętam ,żebym czuła się dzieckiem kiedykolwiek , nawet jak miałam 8-10 lat , to pewnie kwestia doświadczeń życiowych . Najlepsze życzenia dla Gromadki. ( chciałam napisać "Drobiazgu", ale przecież to już nie Drobiazg)
OdpowiedzUsuńdziękuję!
Usuń...dzieciństwo to najpiękniejszy czas, i nie tylko zabawowy, ten czas kształtuje człowieka na resztę życia...
OdpowiedzUsuńNajlepszego wszystkim dzieciaczkom!
Serdeczności :)
dzięki!
UsuńNo popatrz, nie wiedziałam, że mi się śpioszki podobają;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, przypomniałaś mi śpiochy, przysłane przyjaciółce z Kanady - cudne, czekoladowo-brązowe, kiedy u nas królowały białe i różowe paskudztwa.
na DD swojemu chrześniakowi kupiłam body, żadne nie było w ohydnym różowym kolorze :)
UsuńKwiaty piękne
OdpowiedzUsuńWspomnienia... też.
Dobrze jest mieć dzieci ale jeszcze lepiej gdy są już na tyle duże by wykopać je na kolonie i mieć znów czas dla siebie. W tym roku trzy tygodnie spędza w Gliczarowie a my z żonka na wojażach!
a ja lubię wyprawy i czas spędzony z naszymi synami :) tegoroczne wakacje będą zdaje się ostatnimi wspólnymi - nadciąga dorosłość...
UsuńMy także - ale trzy tygodnie koloni to w sam raz żeby odświeżyć małżeństwo, a potem na dwa tygodnie na Mazury, już w czwórkę.
Usuńsuper, udanych wojaży :)
UsuńDzięki - właśnie wróciłem z Jamnej - "robiłem" za opiekuna / przewodnika więc przedsmak mam ;-).
UsuńOczywiście relacja będzie na moim blogu, z Mazur też się postaram.
piękne te śpiochy. I wspomnienie też.
OdpowiedzUsuń:):):)
UsuńNie wiedziałam,że ta się nazywają.:)
OdpowiedzUsuńAkasza2