"On" wepchał mnie na powrót w powijaki lat 80 tych. Na tę pozycję czekałam wytrwale tuż po lekturze "Szopki" niecierpliwiąc się i tupiąc nogą "dlaczego ona tak długo pisze?!". Pisze długo, bo ręcznie i na pewno nie pismem mechanicznym. Napakowana przenośniami i porównaniami, odniesieniami i skojarzeniami jest tym czego szukam w literaturze - dostarczycielem wrażeń, wzruszeń z bliskiego sercu czasu i miejsca, bowiem akcja dzieje się w Krakowie. Onego znajdziecie w każdej klasie, na każdym podwórku, w każdym zakładzie pracy - On jest ale większość nie chce o tym wiedzieć.
"Jolanta" rozgrywa się dekadę później. Chutnik zajęła się jedną bohaterką i jej problemami i mam wrażenie, że wyszło jej to doskonale. Jola nie wie dlaczego jej życie jest jakie jest. Szuka powiązań i odpowiedzi, nie znajduje. Jej życie wypełniają jakieś substytuty, których nie może ogarnąć. Dzięki "Jolancie" wiem więcej o depresji niż z relacji dotkniętych tą chorobą.
Okrucieństwo, brzydota, zabobony zmieszane z pięknem i dobrocią, gdzieś w międzyczasie, gdzieś gdzie wszystko się wydarza, gdzieś gdzie żyli i nadal żyją ludzie. Opowieść została podzielona na trzy strefy czasowe, jak dla mnie zupełnie zbędny podział, podczas których opowiedziane są losy jednej z rodzin - może mojej, może twojej. Czyste zdania, przejrzysta konstrukcja a jednak świetnie oddaje i blaski i mroki. Po prostu "Dygot".
"Podkrzywdzie" jest wsiowym światem wsiowych ludzi. Niby o tym samym co "Dygot" ale zupełnie inaczej opowiedzianym. Działają tam oniryczne zjawy wykreowane językiem pokrętnym, pełnym przenośni i przeniesień. Powieść bardzo mi się podobała aż do ostatniego momentu kiedy autor zdecydował się na ujawnienie tajemnicy tajemnic rodowej klątwy. Ja się pytam, po co?, lepiej to było zostawić niedopowiedziane. Lepiej i dla nas czytelników, lepiej i dla samej opowieści.
Czego się mozna spodziewać po książce za 5 zł? Wszystkiego, tym bardziej podróży opowiedzianej w sposób niebanalny i bez zadęcia (piszę to złośliwie w odniesieniu do innych publikujących teksty o swoich podróżach, które rozsadza ego autora/autorki). Dziewczyna postanowiła pojechać sama tam gdzie kobiety same nie podróżują - niby nie na krańce świata, można by rzec niemalże za miedzę, a jednak większa egzotyka niż na dachu świata lub w dżungli panamskiej. Cóż, zachorowałam na Wschód i tyle!
Czytałam w tak zwanym międzyczasie jeszcze mnóstwo innych pozycji ale z moim gustem nie dyskutuję nawet ja sama :D
Ligocką znów dorwałam, tym razem w 'prawdziwej' postaci, czyli kupiłam ksiązkę (Kobieta w podróży)w ksiegarni:)
OdpowiedzUsuńChutnik też akurat czytam, z przerwami, Papużanki 'Szopkę' przeczytałam jakiś czas temu, a do Muszyńskiego przymierzam się, czyli mam 'w schowku':)
Ostatnio chętnie sięgam po ksiązki o ludziach - zaliczyłam Pokorę, Niemczyka, Czubaszek i Karolaka, Kowalewskiego, Kisielewskiego - ten ostatni, podobnie jak Ligocka, pozwala mi pochodzić po Krakowie lat sześćdziesiatych:) - wczesniej Szczepkowską, jeszcze Fronczewki na mnie czeka.
Rozumiem, że Filipczak polecasz?
Wschód jest intrygujący:)
Muszę dodać - "Onego" przeczytam, jak tylko się da;)
Usuńpolecam wszystkie te pozycje :)
UsuńCieszę się, że Dygot Ci się podobał. Znamy autora osobiście. Mogę się nawet pochwalić, że tytuł książki jest autorstwa mojego męża. A. pozwolił Jakubowi go wykorzystać. Wcześniej był tytułem książki A. Ta jednak nie została wydana, więc tytuł mógł zostać oddany w dobre ręce. Pzdr.
OdpowiedzUsuńJakubowi zazdroszczę tych czystych zdań, niech pisze dalej! A bardzo wspaniałomyślny, zaciekawiłaś mnie tą jego książką. Uściski.
Usuńbo osoba chora na depresje na pewno ci relacji z przebiegu choroby nie zda. nadal pokutuje przekonanie, ze to osoba niezrównoważona. i tego publicznego napiętnowania obawiamy się i boimy niezrozumienia.
OdpowiedzUsuńwiesz, to nawet nie chodzi o relację -parę ich wysłuchałam. żadna nie przybliżyła mi choroby na tyle bym mogła powiedzieć; wyobrażam sobie jak to było. relacja kończyła się na opisie skutków, nie wchodziła w kategorie emocjonalne, zawsze współczułam, nigdy nie współodczuwałam...
Usuńbo cokolwiek bym opowiedziała, nie poczujesz tego samego. nawet nie wiedziałabym jak opisac, bo to jest tak osobiste, ze się nie da. podobnie nigdy nie poczuje jak odczuwa osoba z zanikiem pamięci rzeczywistość, dwubiegunowa lub nawet ze zlamana noga, albo cukrzyca. no bo jak to zrobić? i po co? nie chcialabys wspolodczuwac. naprawdę.
OdpowiedzUsuńwszystkie ksiazki zamowilam i juz sie na nie ciesze! super wpis.
OdpowiedzUsuńlylowa