Świadoma odmienności swojego gustu literackiego od większości czytelników nieustannie sięgam po opinie innych, żeby przekonać się co ich zachwyca ale też żeby nie zamknąć się hermetycznie w tym co lubię najbardziej. Od ostatniego wpisu o książkach minęło sporo czasu, więc udało mi się całkiem sporo przeczytać.
Po pierwsze odkładana na potem "A little life". Jakże się cieszę, że dostałam ją w prezencie i mogłam przeczytać w oryginale. Po pierwsze uświadomiła mi zmiany w kanonach literackich anglojęzycznych a po drugie po prostu mnie wciągnęła. Stojac z oryginałem w Empiku i porównując teksty cieszyłam się tym bardziej, że nikt mi nie "skrzywił" tłumaczeniem całości. Cokolwiek nie powiedziano o tej pozycji jednego nie można jej odmówić - bardzo dobrze rozłożony ciężar akcji, dzięki temu musisz po prostu czytać dalej. Osobom mającym tendencję do popadania w smutek zdecydowanie odradzam czytanie tej lektury w sezonie jesień/zima. Ogrom bólu, cierpień fizycznych i psychicznych potrafi przytłoczyć nawet w najdłuższy dzień lata.
Kolejną pozycję też wciagnełam w oryginale chociaż doszły mnie słuchy, że polski przekład "Everything I never told you" jest nadzwyczaj udany. Portret amerykańskiej rodziny w obliczu tragedii. Lektura uświadamia, ze tak naprawdę nawet najbliższe otoczenie, najbardziej ukochani ludzie mają swoje tajemnice, potrzeby i marzenia, o których nierzadko dowiadujemy się w ekstremalnych sytuacjach. Nigdy nie można przewidzieć i odgadnąć drugiego człowieka, zwłaszcza w sytuacjach kiedy ma się pewne oczekiwania względem współmałżonka czy dzieci. A oczekiwania ma się zawsze.
"Buszujący w zbożu" to juz kanon literatury amerykańskiej. Przeczytałam, bo byłam ciekawa co też wzbudzało taka sensację na amerykańskim rynku księgarskim ponad pół wieku temu. Z pewnością narracja w stylu wypowiedzi nastolatka była odkrywcza. Oczywiście z dreszczykiem emocji i z wypiekami musiano czytać zaznaczone urywki traktujące o seksualności :D Na dzień dzisiejszy jest to amerykańska lektura w szkołach średnich. Wulgaryzmy w polskim tłumaczeniu nie zszokują dzisiaj nawet przedszkolaka.
"Budda z przedmieścia" to w zasadzie taka tematyka jak w "Buszujący w zbożu" tylko zdecydowanie odważnej i śmieszniej. No ale nie dziwmy się, książka napisana dobrych kilka dekad później i w bardziej liberalnym środowisko niż purytańska Ameryka. I ta pozycja traktuje o dojrzewaniu jako procesie przedstawionym w pierwszej osobie. Mój egzemplarz okraszony przedmową Zadie Smith, którą zaczęłam czytać, a która niestety zepsuła mi radość czytania nieznanego (pełno cytatów). Rozbawiona jednak przeczytałam tę pozycję myśląc w duchu, że gdybym ją dorwała przed cyklem "Klaudyny" Colette czy przed "Zwrotnikiem Raka" Millera czyli jakieś 30 lat temu, to pewnie były by i rumieńce i przyspieszony puls, a teraz miałam po prostu niezły ubaw z przygód Karima.
"Musiałam umrzeć" Chadżidża rosnie w małej wiosce na Kaukazie i właśnie ten etap zycia głównej bohaterki wydał mi się napisany najlepiej. Być może dzięki temu, że dość szczegółowo zostały opisane wiejskie obyczaje, otoczenie i bohaterzy drugoplanowi. Gdy dorosła już dziewczyna przenosi się do upragnionego miasta miałam wrażenie, że to coś sie zepsuło w narracji. Niemniej książka na czasie, szczególnie w obliczu wysypu ataków terrorystycznych, które miały miejsce niemalże zaraz po przeczytaniu tej pozycji.
"Wołanie grobu" sprawnie napisany kryminał oparty na założeniu "mamy sprawcę i teraz musimy mu udowodnić zabójstwa" czyli konwencja od tyłu. Trzyma w napięciu, gubi tropy aczkolwiek jak dla mnie w zbyt oczywisty sposób nakreślona osoba podejrzana. Czytając ostatnio kryminały zastanawiam się czy nie powinnam robić tego bardziej powierzchownie, tak by nie wyhaczyć wszystkich faktów i przesłanek przed tymi, którzy prowadzą śledztwo? :D Tak czy siak, na plaży się sprawdził - dwa dni byłam w innym świecie.
"Dom z witrażem". Hmm, uroiłam sobie zapewne, że wszystkie pozycje nominowane do nagrody Nike muszą być w "mój deseń", no i musiałam wyleczyć się z tego urojenia. W tej książce jest albo czegoś za dużo, albo czegoś zbyt mało jak dla mnie. Ciekawa historia rodu opowiedziana ze szczególnym wskazaniem na kobiety, piękne opisy Lwowa i zupełnie dziwne w tym zestawieniu; albo romans głównej bohaterki, albo patriotyzm - nie wiem, końcówka tej książki zawiała mi jakimś patetycznym uniesieniem.
No to byłoby na tyle, pominęłam pozycje, które zupełnie nie pozostawiły we mnie żadnych wrażeń - aż niewiarygodne, że ktoś pisze takie pozycje a już najmniej do uwierzenia, że ktoś je publikuje.
Za jakiś czas opowiem znowu o moich żywotach równoległych, stosik nagromadzonych pozycji jakoś mi zawsze dziwnie pęcznieje :) Pozdrawiam :)
Aaaahhh Klaudyna ! To były czasy ! Miło wspominam tamte lektury z przed; hmmm 40 lat co najmniej . Ostatnio zaniedbałam moje historyczne lektury z nadmiaru innych obowiązków niestety.
OdpowiedzUsuńKlaudynę podsunął mi Ojciec, dzisiaj myślę, że fajnie było mieć tak otwartych na książki Rodziców gdy miało się te 15 lat :)))
UsuńDom z witrażem mnie bardzo rozczarował a nawet wnerwil. Nachalnie promowana bo tak trzeba
OdpowiedzUsuńAna
Shantaram polecam bardzo ale jeszcze nie doczytałam. A o Silva rerum słyszałaś? Świetna
nad Shantaramem się waham, cos mnie od niego odpycha a jeśli Silva rerum wygrała w plebiscycie na najlepszą książkę historyczną lubimyczytać, to jestem pełna podejrzeń - moje gusty są zgoła odmienne od większości tamtejszych opinii ;D Ana, dzieki za podpowiedzi, na pewno kiedyś dotrę do tych pozycji, tymczasem w szponach trzyma mnie ZŁy Tyrmanda i Warszawa lat 50-tych :)
UsuńNo ba Zły wymiata. Podczytuje do poduchy jego felietony.
UsuńSilva nie skreślaj bo lepsze to niż myślisz. Mnie się podobał m.in za opis relacji pomiędzy małżonkami, lezke upuscilam. Autorka jest historykiem czyli coś jak nasza Cherezinska
Ana
dla mnie Cherezińska jest niezjadliwa :/
UsuńCzytalam tylko dwie z tych ksiazek. Obecnie czytam NW Z. Smith, ale nie bardzo mi idzie:)
OdpowiedzUsuńa ja niczego Smith nie czytałam jeszcze :)
UsuńNajlepsza to Białe zęby. Czytam wszystkie pozostałe bo wypada ale sa udziwnione
UsuńAna
Zazdroszczę, ja ostatnio nie mam czasu czytać...akasza2
OdpowiedzUsuńbył i taki czas u mnie, nawet nie wiesz jak szybko minął...
UsuńLidko, Silva Rerum nie. naprawdę. nie wiem, co z ta ksiazka zrobić po przeczytaniu, bo książek nie wyrzucam, a ona po polsku. ale knot nieprawdopodobny
OdpowiedzUsuńUna, dzięki za opinię :) z Tobą mam sporo sprawdzonych pozycji co do gustu, więc Ci zaufam. Co zrobić z gniotem? Ja bym w jakimś polskim miejscu porzuciła z adnotacją "weż mnie" :)
Usuńwlasnie dowiedziałam się, ze można zostawić książki polskie w szpitalu w Edynburgu.i tak zrobie. może komus się spodoba. baaaardzo lubie powieści historyczne, z taka niecierpliwoscia czekałam na te ksiazke i klops. a Odojewski tak! zawsze!
OdpowiedzUsuń