piątek, 31 sierpnia 2012

Zagrabi, Mando!


Wjazd do miasta  zaczął się od zauważenia tablicy ze stosownym napisem a chwilę potem żebrowanej konstrukcji zagrzebskiej Areny.

Potem wjechaliśmy w wąskie i bardziej strome uliczki blisko sąsiadujące ze Starym Miastem. Niezmiernie urokliwe i na nasze szczęście zupełnie wyludnione w porze lipcowej, niedzielnej sjesty.



Po wyjściu z podziemnego parkingu CH Kaptol na ulicę Tkalcicia znaleźliśmy naszego chorwackiego przewodnika i ruszyliśmy w dół na deptak a z niego do katedry.

Plac przed Katedrą.
 
Jeśli ktoś może wytrzymać zwielokrotniony upał powietrza nagrzanego słońcem i "docieplonego" asfaltem i wąskimi uliczkami, to polecam zwiedzanie Zagrzebia w lipcu. Tak jak obiecywał T, Zagrzeb był wyludniony i spotkaliśmy w katedrze tylko jedną wycieczkę z Japonii.


Ten napis nad grupą rzeźb przestawiających scenę ukrzyżowania Chrystusa wydał nam się niezmiernie zagadkowy. Nie mieliśmy pojęcia w jakim języku i co te napisy znaczą. Po chorwacku nazywa się: Glagoljski natpis  czyli jak dowiedziałam się- zapis głagolicą, która jest najstarszym alfabetem słowiańskim stworzonym przez św Cyryla i jego brata Metodego. Głagolica ma 3 odmiany i ta jest odmianą kanciastą chorwacką.

 

Sarkofag  błogosławionego Alojzije (Alojzy) Kardynał Stepinac

Boczny ołtarz Cyryla i Metodego

I sama Katedra, której bliźniacze wieże są w nieustannym remoncie i jak śmiał się T; rusztowanie po ukończeniu odnowy jednej z nich  jest automatycznie przenoszone na drugą. Tak jest odkąd T mieszka w Zagrzebiu, a mieszka ponad 20 lat :) Katedra zbudowana jest z miękkiego kamienia, który ulega wypłukiwaniu i stąd ten wieczny remont.

Pamiątki oglądane przez szybę w tonacjach czerwono- niebiesko-białych.

I w tym miejscu zakłopotał się nasz gospodarz pozostałościami z porannego targu, które nie zostały jeszcze uprzątnięte. Zupełnie niepotrzebnie, bo my, z miasta odwiecznych targów i jarmarków nie uważamy tego widoku za dziwny lub nie na miejscu :) Targ Dolac, na którym można kupic nie tylko kwiaty. Trochę żałowałam, że zwinięto już stragany, bo mimo wstrętu do zakupów lubię oglądać ludzi handlujących.
Za radą T poszliśmy stamtąd na krótki spacerek przez ulicę Krvavi Most, która nazwę swą zawdzięcza krwawym walkom, które toczyły się kiedyś między dwiema dzielnicami miasta: Gradec i Kaptol. Kiedyś faktycznie w jej miejscu stał most.

 
Ulica Radiceva  jest raczej pod górkę i obfituje w wąskie  przejścia miedzy kamieniczkami łaczące ja z ul Tkalciceva.

 
Doszliśmy nią do Kamenita Vrata czyli Kamiennej Bramy. Faktycznie jest to budynek pod którym jest przejście a także jedyna zachowana brama z murów fortyfikacyjnych Gradaca.


Za tą kratą jest obraz Matki Bożej nieznanego autorstwa. Jest oczywiście cudowny ponieważ nie spłonął w pożarze w 1731 r. Ściany Kamiennej Bramy wyłożone są wotami i tabliczkami dziękczynnymi za okazane łaski. Wśród nich jest mnóstwo pisanych na zwykłych kartkach. Ogólnie kult Matki Bożej (Majka Božja) jest bardzo rozpowszechniony w Chorwacji i można spotkać wiele jej ołtarzy, obrazów i wiejskich kapliczek.


Kościół Św Marka z cudownie kolorową i błyszczącą dachówką.

 
Rzut okiem na kościół św Katarzyny i wieżę Lotrščak, z której w samo południe pada strzał z armaty (niestety nie zdążyliśmy) i do której można podjechać mini tramwajem z dolnej części miasta ale nie wiem czy się opłaca, bo trasa jest mikroskopijna i pewnie ma nie więcej niż 150m skoro sam przejazd trwa tylko 64sekundy :)


 
Malutki tarasik restauracyjny przy Kamiennej Bramie.


Kolejne "tajemne" przejście.

 
Oraz "Panienka z okienka" znowu na Tkalcy.


 
Babska kafejka? ;)

 
I odjeżdżamy zostawiając za sobą tyle ciekawych miejsc w ledwie nadgryzionym Zagrzebiu.
 
 
Tytułowy okrzyk to część legendy o nazwie tego miasta.  Na placu Bana Jelcica, na którym byliśmy, jest fontanna Manduševac , która niegdyś była żródłem gdzie czerpano wodę. Do tego miejsca przychodziła piękna dziewczyna o imieniu Manda do której wielu wołało prosząc o wodę: "Mando, dušo, zagrabi vode".  Stąd nazwy Manduševac od "Mando, dušo", a Zagrzeb od "zagrabi".
 
Ciekawe co górale zakopywali w Zakopanem ;D

6 komentarzy:

  1. Piękna katedra .Uwielbiam zwiedzać kościoły.

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie za to denerwuje ten cały Stepinac...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mnie lekko śmieszył, taki złoty "mikołaj" na głównym ołtarzu, tuż za stołem ofiarnym, ale widocznie tak lubią mić go na widoku, że musi tam spoczywać ;)

      Usuń
    2. mnie denerwuje jego postać i wybiórcze podejście kościoła do oceniania ludzi jako błogosławionych

      Usuń