środa, 12 września 2012

Kulinaria.

Musiałam wrócić do stałego planu dnia, który wymaga szykowania obiadów raczej jednogarnkowych, nieskomplikowanych i samonakładalnych na talerze. W tygodniu nie jadamy obiadu przy stole w pokoju. Jadamy go na raty, kto jak wróci, w tym ja sama na jednej nodze. Dlatego danie musi być łatwe i szybkie do podgrzania. Starsze Gryzonie podgrzewają i nakładają sobie same po powrocie ze szkół, a wiadomo, że wracają nie o jednej porze. Najmłodszemu sama muszę zapodać. Ojciec Gryzoń także sam się obsługuje i jeszcze jest na tyle dobry, że robi mi kawę :)

W związku z niedzielnymi urodzinami w rodzinie, mój planowany obiad poszedł się mrozić. Miały być dorady, mmmm. Teraz muszę czekać na dogodny termin by je podać. Tymczasem dzisiaj szykuję już od rana wielkie muszle nadziewane serkiem ricotta i pieczarkami zatopione w sosie pomidorowym z mozzarellą. Tym samym rozpoczęłam planowanie potraw na "zaś" w związku z planowanym wyjazdem. I one muszą być łatwe do odgrzania.



Za dwa tygodnie wyjeżdżamy zostawiając nasze Gryzonie pod opieką mojej mamy. Zawsze mam jakieś takie wyrzuty sumienia, że ją wykorzystuję, więc staram się zaopatrzyć ich na zapas na każdy nasz wyjazd, żeby mama nie musiała stać od rana i pichcić dla pochłaniającej coraz więcej czeredy. Mam już 10 naleśników z serem zamrożonych ale muszę dorobić przynajmniej drugie tyle, żeby było na jeden obiad, bo znam zapędy własnych dzieci :) W planach są także gołąbki, chociaż te ostatnie, z taaaaaaaakiej kapuchy i 1kg mięsa poszły w akompaniamencie 3 litrów sosu pieczarkowego w 2 dni... Jeszcze do wyboru zostawię im bigos lub fasolkę po bretońsku. Na szczęście moje dzieci jadają potrawy jednogarnkowe bez większego kręcenia nosem.

Oczywiście nie tylko takimi daniami Gryzoń żyje, bo zdarzają się kotlety, krokiety, zupy, gulasze czy inne pasze. Wszystko jednak zależy od mojej dyspozycyjności czasem - wiadomo, że nie będę smażyć dorady w czasie korków.


Houdini podjął męską decyzję wręczając mi nożyczki zażądał skrócenia włosów. O całą długość... Pytałam go kilkakrotnie czy jest pewien ponieważ to on najdłużej ze wszystkich pragnął włosów tak długich jakimi szczycił się Legolas. No i uhodował sobie długość do łopatki. Strasznie mi było żal ścinać te jego blond włosy przetykane jasnymi pasemkami od chorwackiego słońca i Adriatyku... Ale był nieugięty.

- Zimno mi w głowę. Oznajmił dzisiaj po przebudzeniu, a ja ciągle nie mogę przyzwyczaić się do nowego wizerunku własnego synka...


Wczoraj byłam na pierwszym kościelnym spotkaniu komunijnym. Oprócz części informacyjno-organizacyjnej była tez katecheza dla rodziców. Taki zwyczaj wprowadził proboszcz, którego mamy już od 6 lat. Spotkania odbywają się cyklicznie zarówno dla dzieci jak i dla rodziców raz w miesiącu. Oprócz spotkań jesteśmy też angażowani do nabożeństw, które odbywają się w ciągu całego roku liturgicznego na zasadzie prowadzenia jednego z każdego rodzaju wraz z dziećmi. Na resztę nabożeństw uczęszczać  mamy w miarę możliwości.  Dzieci pierwszokomunijnych w tym roku jest aż 50 :) Ucieszyła się większość z nas, bo wiadomo, że koszty będą niższe.

Gryzonie po zapisaniu się na wiele zajęć są zalatane przez cały tydzień. Na szczęście na większość z tych pozalekcyjnych aktywności sami się dostarczają. Tylko Miszę trzeba zawozić, bo jego zajęcia są daleko od domu i kończą się po zmroku.

Wczoraj nasz taras odzyskał piękny wygląd. Konserwacja przed zimą w naszych warunkach pogodowych jest zawsze konieczna. W ogródku posypała się drewniana palisada oddzielająca grządkę od trawnika. Trzeba wymienić kilkanaście przegniłych palików i to też przed zimą należy zrobić :) Tymczasem na nasionach kosmosu i słonecznika pasą się szczygły, czyżyki i sikorki :)))

Miłego dla Was :)


12 komentarzy:

  1. Piękne te muszelki, jak kwiat.:)
    I ja już tu dotarłam. ;)

    Akasza2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj :)po muszelkach zostało wspomnienie a do słonecznika już dobierają się sikorki:)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. nawet nadmiar pieprzu nie zniechęcił do łasuchowania ;D

      Usuń
  3. Ale pyszności ! A ja kaczkę z pyzami i modrą kapustą na jutro szykuję , bo się spodziewam gości aż z Podlasia .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chętnie wymieniłabym się talerzami ;)

      Usuń
    2. No to myśl nad tą logistyką , myśl i planuj podróż do Wielkopolski.

      Usuń
    3. nie da rady, na razie wybieramy się w inne rejony, ale nie mówię nie :)))

      Usuń
  4. spacer_biedronki pisze:
    A który to Houdini? Działasz niczym fabryka potraw;) Miłego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rówieśnik W, hmmm fabryka? mam wrażenie, że z ich wiekiem zamieniam się w kombinat, miłego :)

      Usuń
  5. Witam. Dziękuję za adres, lubię tu zaglądać, bo jest tak ciepło... i domowo, i światowo.
    A te muszle nadziewane można odgrzewać? Nie robią się twarde lub suche? To bardzo ciekawe danie, ale sądziłam, że do natychmiastowego spożycia......
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za komplementy :))) muszle mozna zapiec tylko raz, potem to niestety jak piszesz;suche i twarde. jednak można je przechować w lodówce przed zapiekaniem i właśnie tak robię - jedną partię dziś, a drugą jutro zapiekam :)

      Usuń