Udzielałam się też u Wujka Emeryta.
- A gdzieś mu posprzątała? Zadziwiła się Kuzynka, która była u Wujka w Wielką Sobotę.
- Wszędzie.
- Nie zauważyłam.
- Bo tam trzeba by wszystko po dziesięć razy szorować i prędzej zdarłoby się niż wyczyściło.
- Ej, czekaj! Nagle dopadły ją wyrzuty sumienia, że tak zignorowała porządki, które poczyniłam. Szkła w gablotkach mu umyłaś, bo zrobił mi kawę w podejrzanie czystej szklance!!!
Czyli coś jednak było widać :D
Kiedy już przewaliły się wizyty, których się spodziewaliśmy lub, w których sami braliśmy udział, oporządzić trzeba było na nowo gospodarstwo. Na szczęście zostało tyle wolnego, że można się było dopuścić aktu pierwszego "Krakowiaków i Górali" odbytego przedpołudniem wtorkowym w Pyzówce. Kolejne spotkanie blogowe, dzięki któremu poznałam osobiście Wanilię i jej uroczą rodzinkę. Dziękuję Wam za mile spędzony czas i Wasze towarzystwo. Z niecierpliwością będę czekała na ocieplenie i kolejne spotkanie :)))
Ponieważ Wielki Tydzień odbywał się u nas jak zwykle bez mediów i uciech , to w niedzielny poranek odczytałam na połowicznie odratowanym zapisie z ostatniej godziny korepetycji notatkę Kołka odnośnie I trybu warunkowego.
Zaiste ciekawa definicja ;D
Gościłam także braci mniejszych, którzy tłumnie do dnia dzisiejszego odwiedzają moją stołówkę.
Szpaki zdążyły przylecieć przed falą śniegów i mimo chwilowych przejaśnień wyjadają to co znajdą w karmniku i pod nim.
Rudzik doprawdy zadziwił mnie. Biedak przylatywał nawet z trawką w dziobku i nie bardzo wiedział czy ją porzucić na rzecz jadła czy wić gniazdko. W końcu rzucił wydobytą spod śniegu trawką i dokonał napełnienia wygłodniałego brzuszka :)
Pierwszy raz tego roku przylatują do mnie jery w pięknych godowych szatach dzięki którym można je łatwo odróżnić od kuzynów zięb.
Zadomowiła się także para sierpówek, ale dopiero po ataku Szpilki na szczygła (przeżył) kiedy to przeniosłam karmnik na stabilna pozycję, na wierzchu pergoli.
Jedynie bociany nie mieszcząc się do karmnika starają się znaleźć coś na polach wzdłuż rzeki. Żal biedaków, właśnie gawrony i kawki rozbierają im zasypane śniegiem gniazdo.
Za miesiąc I Komunia Kołka i patrząc za okno zastanawiam się czy nie zrobiłam źle odmawiając przyjęcia babcynego kożuszka od Emeryta. Zamówiony w wypożyczalni strój to tylko koszula (z krótkim rękawkiem) pas, spódnica i halka a od Wujka wzięłam białą chustkę "ze strzompkami" na narzucenia na plecy. W razie czego na wieś nie daleko, zdążę podskoczyć ;)
Pozdrawiam :)
dziękuję za kartkę :) ja w tym roku się nie wyrobiłam, ale na następne Święta to hoho ;)
OdpowiedzUsuńu nas tez przegląd ptactwa. z większych dokarmiam bażanty i sroki. bażanty, jak kury, zeżrą wszystko, sikorki wybredne wyjadają tylko słonecznik, a rudziki zbyt dzikie by wpaść do karmnika, wiec tylko się pasa na chwastach, których nie wykosiliśmy jesienią a które wystają nad śnieg.
proszę bardzo, ocknęłam się z kartkami w Wielkim Tygodniu :D
Usuńbażanty! ale masz fajnie na podwórku :)))
Ależ u Ciebie bogactwo ptaszków:) ja mam raczej stałych bywalców:) Od czasu do czasu zaleci jakiś nowy gość, a ja wtedy przeważnie nie mam aparatu pod ręką, eh:)
OdpowiedzUsuńOksyd, aparat mam pod ręką, bo dom mały ale czasu nie zawsze starcza na wyciągnięcie go.
Usuńu mnie tez nalot ptactwa, ale wydziobuja zasiana trawe :) artdeco
OdpowiedzUsuńnie martw się, coś zostanie i rozrośnie się, albo dosiejesz w drugim rzucie :)
UsuńDziękuję za kartkę z życzeniami. No wiadomo,że po Świętach sprzątanie niezbędne.
OdpowiedzUsuńU mnie poczciwe "Elemelki" taplają się w kałużach i do biura zaglądają przez oszklone drzwi sikorki. Nie wiadomo dlaczego ptactwo upodobało sobie naszą barierkę przy schodach do biura . Kot zwolnił miejsce to teraz one się zadomowiły.
my tez dziękujemy za kartkę od Was :) widocznie lubią Cię Haniu te ptaszki :)))
UsuńAle ptactwa. :)))
OdpowiedzUsuńU mnie w karmniku już żadnego.
akasza2