“A kiedy pościcie, nie udawajcie smutnych jak obłudnicy. Oni szpecą twarze, aby pokazać ludziom, że poszczą. (...) A ty gdy pościsz, wonnym olejkiem pokrop głowę i umyj twarz, aby było widać, że nie dla ludzi pościsz, ale dla twego Ojca, który jest ukryty.”
(Mt 6,16–17)
Kiedy w grudniu zamawiałam mszę za Ojca nikt nie wiedział, ze msza okaże się być mszą o uzdrowienie.
To moja druga taka msza. W pierwszej właściwie nie uczestniczyłam, bo po kilkunastu minutach musiałam chłopców wyprowadzić z kościoła i czymś zająć. Było lato, drzwi świątyni otwarte, nie dziwiło mnie, że zrejterowali, mieli tylko 5 i 2 latka.
No cóż, trafiło się nabożeństwo prawie trzygodzinne i wytrwałam do końca, chociaż nie doczekałam się dotknięcia uzdrawiającego. Dobrowolnie zrezygnowałam. Są ludzie, którzy by uwierzyć muszą mieć fizyczny dowód lub działanie. Rozumiem pokrzepienie płynące z takiego nabożeństwa, rozumiem potrzebę fizycznego dotyku, który przekłada to co niezrozumiałe na to co doświadczalne i namacalne. Mnie jednak bardziej określa " bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi". Moja zgodność co do planu bożego opiera się na ufności.
Kiedy rezerwowałam bilety do teatru na dzień wczorajszy był początek stycznia. Do głowy mi nie przyszło sprawdzać czy wydarzenie to nie będzie czasami w poście. Cieszyłam się, ze udało mi się zarezerwować miejsca w loży i to koło siebie na pierwszy dostępny spektakl "Szalonych nożyczek".
Tak więc siedziałam wczoraj z umytą twarzą, wonnym ciałem w wieczorowym makijażu od południa czekając z ekscytacją na wieczór. Uczniowie łypali troszeczkę zdziwieni na zestawienie wieczorowych spodni z puchatym polarkiem i okiem w kolorze złota i brązu, ale co tam! Pracowaliśmy wczoraj jak zwykle do 17 a więc musiałam się ubrać i umalować przed pracą by po skończeniu wsiąść do auta, pozbierać znajomych i ruszyć do Krakowa.
Boże Ty wiesz co kocham!, pomyślałam rycząc ze śmiechu i ocierając łzy by misterny makijaż nie spłynął mi uroczym efektem pandy na policzki. To był pierwszy spektakl teatralny, który obejrzałam w całym moim życiu (z powodu chorób ominęły mnie wyjazdy klasowe do teatrów) siedząc w teatrze a nie na sali rodzimego MOKu.
Lubię wielkopostny czas przemyśleń, które chcąc nie chcąc oscylują bardziej niż zwykle w rejonach transcendentalnych. Na jednym z blogów padło pytanie "w co wierzysz?" Do wiary w Boga i dobra płynącego od Niego do ludzi dodałabym jeszcze, że wierzę w moc wybaczenia. I pomyśleć, że kiedyś nie mieściło mi się to w głowie.
Ten rozdział Biblii, który przytaczasz od dawna uważam za jeden z ważniejszych .
OdpowiedzUsuńPrzeżycia duchowe, podziw nad pięknem świata, wzruszenie sztuką, radość przebaczenia - czy to nie piękna nasza wiara, nadzieja, miłość?
OdpowiedzUsuńpiękna :)
UsuńMsze za bliskich - przybywa ich
OdpowiedzUsuńDotyk - starożytna mądrość którą nasi uczeni dopiero rozgryzają - ale... działa
Teatr - kochamy teatr, teatr jest inny, teatr to... teatr, tego nie zastąpi ekranik TV, ani kino.
Makro, dopiero po spektaklu, jak już ochłonełam, poraziła mnie inność teatru od innych mediów, to dlatego teatr nadal trwa i ma sie dobrze :)
UsuńPostnie wyrażać sie nie będe, nie przestrzegam, ale 'Nozyczek' zazdroszczę, chciałam je w Krakowie zobaczyć, ale nie da rady, musiałabym z wyprzedzeniem zaplanowac, a to nie takie łatwe.
OdpowiedzUsuńWe Wrocłąwiu też ida, też nie byłam;(
Może sie uda;)
jesli lubisz się smiać, to idż koniecznie :) w Krk miesiąc potrzeba naprzód
Usuńspacer pisze - to była ostatnia sztuka na jakiej byłam do tej pory i to było strasznie dawno... Ale bawiłam się świetnie,choć wiadomo - wolę kino..
OdpowiedzUsuńkino jakby zbladło po spektaklu... kiedy mogłam patrzeć na dowolną postać a nie na to co mi pokazuje operator kamery, to niezaprzeczalna przewaga w odbiorze - nie przypuszczałam, że aż tak spodoba mi się ta wolność wyboru
UsuńJejku, jak długo już nie byłam w teatrze... Zatęskniłam.
OdpowiedzUsuńakasza2
więc jest powód Akaszo by się wybrać!
Usuń