piątek, 22 lutego 2013

Byl tagi trzaz

rze namjentnie s kolerzangom s potzdafufki pisalyżmy frzelgimi moszlifymi blendami ordograwicznymi. S óporem manjaga samienialyżmy fżyzdgie dozdempne lidergi nifeczondz f trzamuł fartożci ponat osimiofiegofeko toropgó jenzyga ojtrzyzdeko.

Zdumiewająco szybko po wprowadzeniu pomysłu zaczęłyśmy biegle posługiwać się takimi zniekształceniami. Pomysł ten zrodził się w mej chorej główce, która w podstawówce wielce się nudziła, szczególnie na lekcjach owego ojczystego języka. Ponieważ zaś grzeczność wrodzona nie pozwalała mi na szeptanie z koleżanką z ławki podczas flakowatych wywodów mdłej polonistki, to twórczość mocno dysortograficzna została wcielona w usługi pisania liścików między nami. Mina owej nauczycielki, mina kompletnego zbaranienia, kiedy przechwyciała korespondencję była bezcenna. Ryczałyśmy potem w kiblu na przerwie wspominając jej wydłużone lico i rozbiegające się po wersach niczego nierozumiejące oczęta. Niestety któraś kolejna przejęta karteczka została rozpracowana i dla przykładu dywersanckie działania zostały ukarane.

Nie zgasiło to naszego zapału do wymieniania uwag mało związanych z tokiem lekcji. Trzeba było coś wymyślić. Nie minęło dużo czasu a opracowałam kolejny szyfr. Tym razem w oparciu o grecki alfabet przyporządkowujący dla niepoznaki alfę jako z, betę jako y... a omegę jako a. Nauczenie się kolejnego po rosyjskim alfabecie nie było wielkim wysiłkiem. Wszelkie znaki diakrytyczne zostały zachowane więc omega jako ą miała ogonek :) Na taką "enigmę" nasza polonistka nie była przygotowana i kiedy z mej dłoni wyrwała świstek z nader ważnymi spostrzeżeniami pozalekcyjnymi stała się żoną Lota a papierek wdzięcznie wysunął się z jej zdrętwiałych szponów by efektem piórka spłynąć na podłogę. Oczywiście dostałam kolejną uwagę. Rodzice koleżanki zostali także poinformowani na najbliższym zebraniu, że zauważono mój zły wpływ na łagodną do tej pory i świetnie dającą się prowadzić M.

Tak mi się te perypetie przypomniały wczorajszego dnia kiedy jakieś ogólnopolskie "ęą" larum podniesiono. He he, złośliwie w duszy zachichotałam, młodzi i tak zrobią co będą chcieli i to po swojemu ;) Cieszcie się języko-polsko znawcy, że nie chwytają się krzaczków chińskich - wszak jednym z nich opisuje się nieczęsto więcej niż jedno słowo, to by dopiero była oszczędność w wysyłaniu smsów gdybyście dostali 我们就问踢 zamiast "uprzejmie prosimy o niewtrącanie się w nasz sposób komunikowania się" (chiński uproszczony przez google tłumacza "prosić odwalić się")


Nie żebym była za zniesieniem ortografii, składni, gramatyki czy owych znaków tak wyróżniających nas od zwykłego alfabetu łacińskiego. Osobiście lubię te wszystkie ogonki i używam pisząc smsy i maile ale doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że ciągle i cały czas idzie nowe, którego nie unikniemy i nie ominiemy choćbyśmy się w sobie zaparli i oprotestowali wszelkie zmiany. Były walki o "poszłem/ poszedłem", były walki o "w studio/ w studiu" itd a chociaż tego nie pamiętam to pewnie współcześni wszystkim Jakóbom czy delicyom też wtedy larum grali  przeciw zmianom ;D A i tak nowe przyszło.


Bardziej razi me ucho nowoczesna "ministra" niż "trzóle calóje tfojom dloń madam". Nie mam takich otrząśnieć obrzydzenia jak przy info: "ministara Kowalska nabija się z ministry Nowak", podczas gdy pani minister i tak tańczy :)))

Miłego weekendu

Miłeko łigendó

祝你周末愉快

Najs łikent

Gót łikent

Bą łikent

a mając na względzie i to
أتمنى لك عطلة نهاية أسبوع سعيد

Błeno łikendo

i ogólnie błenas noczas :)

14 komentarzy:

  1. Ha, ha, ha ! Powinnaś te zapiski wysłać do profesora Miodka ! I wiesz co , erę szyfrów chyba wszyscy w podstawówce przechodzili. Ja kiedyś wymyśliłam taki z pisownią staropolska "F" zamiast "S" i coś tam , a moja koleżanka z ławki pisanie wyrazów wspak. Nie źle nam to szło .

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja miałam z koleżankami w podstawówce okres porozumiewania sie językiem, w którym przed każda sylabe wystawialo sie sylabe "ka". I tak na przykład pytałam, gdy do którejś z nich zadzwoniłam: "Kawyjkadziesz kana kadwor?"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas pytało się "kaikadziesz kana kapokale?" wdzięcznie szło ale na lekcjach nijak tym sposobem nie szło się komunikować...

      Usuń
  3. :) Ja tworzyłam matematyczny. :) Litera za liczbę albo dzielenie liter.
    Jako polonistka nigdy nie czytałam liścików pisanych przez uczniów na lekcji, kazałam je tylko wyrzucać. :)

    akasza2

    OdpowiedzUsuń
  4. moja lektorka w poczatkach 1990-tych lat robila doktorat z nowejmowy polskiej, teraz pewnie musialaby duzo zmieniac, milego :) artdeco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj dużo, mnie nieodmiennie śmieszy mowa kuzynki, która wyjechała do Kanady ponad 20 lat temu i nadal mówi "młodzieżowym" językiem z tamtej ery, czuję się jak w liceum jak z nią rozmawiam, a ona ciągle zdziwiona nowymi wyrażeniami. nie wiedziała co znaczy gdy nasz najstarszy rzekł: "Tylko lamusy po górach łażą" "Że lamy, czy jak?" "Nie, że kiepy zupełne" musiałam przetłumaczyć :D

      Usuń
  5. :)) "Zemby bolom", jak się taki zaszyfrowany tekst czyta......:))Kiedyś też bawiliśmy się w szyfry, ale wymyślanie słów z błędami, to była kupa śmiechu i zabawy! Pamiętam, że mozna: "hodzidź w obówió, kompać sie w możó i jeźdź rosuł s kóry i żotkiefke". Kryminalnie mogę dodać "nurz w bżóhó"....... Wszystko mam podkreślone na czerwono! :))))
    A dlaczego łążący po górach, to kiepy zupełne?..... Pytam, bo lubię łazić po górach. :)))
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanno, bo górale z urodzenia to takie lamusy, co po górach nie łażą i nic szczególnego w "kupie skoli" nie widzą :) najwyrażniej moje dzieci (niektóre) są bardzo góralskie, o wiele bardziej niż ja sama ;DDD

      Usuń
  6. Od zawsze bardzo dużo czytam (to na wypadek "argumentu tych co piszą ortograficznie)
    Od zawsze mam problemy z ortografią (chwała niech będzie mojej nauczycielce polskiego że pozytywnie oceniła moją maturę - do dziś nie wiem jak bardzo się musiała przy tym nagimnastykować)
    Od zawsze zdaję sobie sprawę z historycznych zależności i potrzeby rozróżnienia słów identycznie brzmiących (jakoś w mowie sobie radzimy...)
    Od zawsze twierdzę że pisownie powinna być nawet jeśli nie całkowicie fonetyczna, to przynajmniej pozbawiona wyjątków (wytłumaczy mi ktoś skąd się wzięło "uje" skoro jest "ować"?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Makro z fonetyką ludzie sobie też nie radzą, naprawdę rzadko kto poprawnie artykułuje głoski - zdałam sobie sprawę z tego gdy zaczęłam sama uczyc języka angielskiego. uczę różnych ludzi ale dysortografa wyczuję na kilometr chociaż nigdy nie miałam w tym kierunku żadnego szkolenia, wystarcza wieloletnie doświadczenie. Dysortografia ujawnia się w każdym języku i często łączy się z dysleksją i nie ma nic do rzeczy ilość czytanych książek w poprawie tych wad. Można je korygować za pomocą specjalnie przygotowanych ćwiczeń pisemnych.
      Polski nie jest łatwy ale uważam, że nie należy do najtrudniejszych jeśli chodzi o pisownię czy wymowę. Za to gramatykę ma bardzo pokrętną, niespójną i sprzeczną z zasadami logiki a mnogość jej zasad i wyjątków przyprawia wszystkich obcokrajowców o wielkie męki :D Mnie też czasami męczy w postaci zadań z polskiego własnych dzieci :D:D:D

      Usuń
    2. Ale to stara odzywka różnych pań nauczycielek: Jak byś chłopcze więcej książek czytał to byś ortografię znał" do siności mnie takie jadowite sformułowania doprowadzają.

      Wolę o sobie nie myśleć jak o dysortografie, ale faktycznie niektóre ćwiczenia się sprawdzają nawet w bardzo dorosłym wielu.

      Zwłaszcza wyjątki są nie do przyjęcia - po co tworzyć reguły od których jest tyle wyjątków?

      a propos znajomy Angol chciał mnie pobić gdy tłumaczyłem mu że u nas mówi się on szedł,ona szła - bo (na logikę) skoro ona czy on to już wiadomo kto i dodatkowe rozróżnienie płci nie jest potrzebne...

      Usuń
    3. dobrze, że nie próbowałeś mu wyjaśniać, że szafa to ona a stół to on, bo tego nie moga pojąć za Chiny Ludowe, podobnie jak deklinacji takiej np szklanki :D zazwyczaj myślą, ze szklanka, szklance, szklanką, szklanki to odrębne słowa znaczące cos innego. biedakom nawet zwykłe rzeczowniki w liczbie poj i mn robią straszliwe kłopoty, więc zniechęcają się całą resztą bardzo szybko.
      po co tworzyć tyle wyjątków? hmmm może dlatego by podkreślić wyjątkowość Polaków ;)

      Usuń