środa, 26 marca 2014

Szkoła.

Nie chciałabym, żeby wyglądało na to, że utyskuję tylko na system edukacji w kraju. Szkoła to nie tylko program nauczania, to także ludzie, którzy ją tworzą jako kadra. Tu trafić można różnie, z deszczu pod rynnę, każdy kto chodził to wie, że nauczyciel to tylko człowiek i zdarza się mu zachować nieprofesjonalnie, niepedagogicznie czy nie fair w stosunku do ucznia.

Podstawówka, do której chodzą nasi synowie ma tylu wspaniałych nauczycieli ilu przeciętnych. Takie odnoszę wrażenie jako mama. Wychowawcy zdarzają się różni, od szaleńców ;-) zabierających szóstoklasistów na "dziką" wycieczkę do stolicy, po takich, którzy kategorycznie od wycieczek się odganiają.

Szkoła prowadzi różne akcje na rzecz swoich uczniów. Ostatnimi aktywnościami były zajęcia w-fu na lodowisku i pływalni. Podczas ferii nauczyciele uczyli chętnych jazdy na nartach zjazdowych, w poprzednie zimy były tez biegówki. Oprócz fizycznych zajęć prowadzone są często akcje charytatywne podczas, których dzieci szykują kartki świąteczne a za otrzymane datki wspierają najczęściej chorych uczniów własnej szkoły lub misje zagraniczne. Od chyba 10 lat nauczycielki klas I-III organizują akcję "Znani - nieznani czytają dzieciom" zapraszając znanych i zupełnie nieznanych ludzi do odczytywania bajek najmłodszym uczniom. Szkoła gościła aktorów, piosenkarzy, laureatów programów telewizyjnych, burmistrza, lekarzy, kominiarza, mistrzynię karate albo hokeistów itd.

Wiele dzieje się w życiu uczniów tej podstawówki, bo dzieciaki są zachęcane do podejmowania dodatkowego wysiłku i bardzo chwalone za każdy sukces. Konkursy plastyczne, wiedzy z poszczególnych przedmiotów ale także takie dotyczące historii miasta czy osoby JPII są dobrą okazją do wykazania się.

W gimnazjum Puchatego także dużo się dzieje :) I działa to bardzo wciągająco skoro zdecydował się on na branie udziału w przedstawieniu historycznym na 3 Maja. Ten, który zawsze odżegnywał się od publicznych występów!

Nie mam żadnych złych doświadczeń w kontaktach na drodze rodzic-nauczyciel. W obydwu szkołach jest zasada krótkiej piłki - gdy coś się złego dzieje, jest telefon do rodzica i natychmiast załatwia się problem. To jest naprawdę bardzo cenne, bo dzieciaki często nie przyznają się do różnych aferek a natychmiastowa reakcja bardzo osłabia chęć swawolenia. Tym razem przetestował to specjalnie dla nas kilka razy nasz Houdini ;D I mu przeszło w związku z konsekwencjami, które poniósł zarówno ze strony szkoły jak i nas. Nauczyciele mają chęć dialogu i wysłuchania rodzica.

Nie jest idealnie, ale mnie się te szkoły podobają. Głównie przez to, że synowie lubią do nich chodzić. To ich szkoły, nie wstydzą się przynależności do społeczności, identyfikują się z nią, mają szacunek do ich pracowników a to, że zadań domowych nie lubią robić, to już inna bajka.

Nauczyciele tych dwóch szkół nie zadają zadań na weekendy :))) I to tez jest plus :)

8 komentarzy:

  1. miewalam roznych nauczycieli w moim zyciu, ale na takich ksztaltujacych charakter lub bycie wzorcem jakos nie trafilam. Mimo wszystko lubilam szkoly, chociaz przyznam, ze system nauki w zagranicznych szkolach byl mniej stresujacy, a tutaj kosztowny :) artdeco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. akurat nasi synowie jacyś tacy bezstresowi się wydają w kontaktach z egzaminami. ani najstarszy ani ten średni niezbyt przejęci. się zda - a ty się matko podenerwuj za nas ;)

      Usuń
  2. nie mogę narzekać..i póki co znam tylko jedną szkołę - ale myślę,że we wszystkich jest podobnie - i betony i siłaczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie, że podobnie. martwi mnie tylko to, że zbyt podobnie do moich czasów... tyle reform, zmian oprogramowania, wymiany kadry a postęp jakiś niezauważalny w sposobie nauczania :/

      Usuń
  3. Masz szczęście i twoi synowie;)
    Podstawa sukcesu jest, mysle sobie, udana współpraca rodziców i nauczycieli, niestety, nie taka częsta w dzisiejszych czasach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli chodzi o tę stronę, to obie szkoły są w tych relacjach na bardzo dobrym poziomie i to jest szczęście!, fakt :)

      Usuń
  4. Ja swoje szkoły lubiłam, chociaż w liceum każdego dnia na pytanie: jak było? Odpowiadałam: bez sensu ;) Ale szkołę, nauczycieli i klasę miałam świetną. Miło wspominam. Wrócić bym się jednak nie wróciła. Odrabiać zadania domowe? Stresować się klasówkami? - nie, dziękuję, już to przerabiałam ;)
    O.
    Ps. Fajnie, że nie zadają zadań na weekend!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie dlaczego szkoła ciągle kojarzyć się musi ze stresem, presją itd.? pewnie, że fajnie, że weekendy wolne, wyobraź sobie jak mnie to cieszy jaką nadzorcę głównego :D

      Usuń