poniedziałek, 17 marca 2014

Wiosna.



Wiosna przylatują bociany. Pewien mały Wojtuś jednak  nie czekał na transport i przybył pierwszy :) Przeżywamy to bardzo intensywnie. Oczy mi się jakoś dziwnie pocą i mam wrażenie, że po raz kolejny wchodzę na "mleczną drogę".

Przy tym odnoszę wrażenie, że dla komfortu rodzących o wiele lepiej by było gdybyśmy cofnęli się w erę "babek-położnych" przyjmujących porody w domu. Nie dość, że sam ważny moment odbywał się w znanym rodzącej miejscu to jeszcze babka, która przychodziła jej pomóc była akuszerką nie dla tego, że był to jej zawód ale dlatego, że chciała to robić. Zurbanizowany, zimny świat po pierwotnym zachłyśnięciu się wizją porodów szpitalnych  doszedł do wniosku, że niezbyt one służą komfortowi i spokojowi kobiet. Wręcz przeciwnie nasilają strach, wątpliwość i obawę przed wszelakimi możliwymi komplikacjami. Odebraną pewność siebie ciężko odzyskać. Odbudowuje się ją długo płacąc przy tym negatywnymi emocjami. Ci, którzy mają nas wspierać podczas porodu kiedy rodząca jest najbardziej bezbronnym i wystraszonym istnieniem ludzkim drżącym o życie, które nosi w sobie; ci okazują się być często osobami postawionymi na stanowisku. A stanowisko zobowiązuje do trzymania się procedur (być może wyuczonych przed 20-30 laty), jest pracą do wykonania, kolejnym zamknięciem dyżuru itd. Wtenczas rodząca staje się przedmiotem a nie człowiekiem. Przedmiot się bada, ocenia, zapisuje wyniki i od przedmiotu wymaga się by stał/leżał/kucał wtedy kiedy ma. Przedmiot nie ma prawa głosu, bo się nie zna z fachowej strony tak dobrze jak personel, więc o żadnej dyskusji nie może być mowy.

Zresztą o czym ma dyskutować rodząca, kiedy jej ciało wymyka się spod kontroli jej własnej woli? Kiedy spinające skurcze nie maja nic wspólnego z rytmem życia, do którego przywykła? Nikt nie rodzi codziennie. Nikt tego nie trenuje, bo i jak skoro poród zaczyna się "sam z siebie". Bezbronność tego momentu powinna mieć wsparcie, dlatego  jak świat światem były akuszerki. Bezbronność rodzącej kobiety powinna być bodźcem do niesienia jej pomocy z całą wyrozumiałością i współczuciem.

Źródłem tego co z porodu pamiętamy nie jest bowiem proces fizjologiczny, który często toczy się jakby obok nas, źródłem są ludzie, którzy nas w tym niezwykle ważnym czasie wspomagają. Delikatna materia tego przeżycia zostawia bowiem w nas matkach mocny ślad na całe życie. 

Dziwnym jest stan podczas którego wyznacznikiem spokojnego porodu ma być podpis lekarza prowadzącego ciążę -"moja pacjentka/obca pacjentka". Dziwnym jest fakt, że po zachłyśnięciu się akcją "Rodzić po ludzku" ordynatorzy szpitali miejskich nie zadziwiają się statystykom rosnących cc. Dziwnym i niepokojącym robi się to, że osoby, którymi powinno kierować powołanie po prostu chodzą do roboty i odbijają kartę zmian. A najdziwniejszym faktem jest, że wśród personelu na oddziale położnictwa dominują kobiety, które także są matkami. Czy same odbijają swoje cierpienia okołoporodowe, czy mają z tego satysfakcję gdy widzą cierpiące i bezradne pacjentki? Czy to jest zgodne z etyką i ich własnym sumieniem? Myślę, że rzadko zadają sobie tak niewygodne pytania...

Człowiek człowiekowi wilkiem. Ktoś komuś zrobił krzywdę i nie zapłaci, bo nie ma takich pieniędzy, które zwróciłyby stracone poczucie godności, zawiedzione nadzieje i stracone okazje.

Znowu smutny wpis :(

7 komentarzy:

  1. Trochę mnie zaintrygował ten mały Wojtuś ale to chyba nie to co mi pierwsze przyszło do głowy .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na szczęście Wojtuś jest zdrowym i pięknym chłopcem :) jego rodzice właśnie się z nim zapoznają a mnie dał się bezproblemowo wykapać :))) wącham zapach dzieciństwa naszych synów z własnych rąk i tak sobie myślę, że fajnie jest być babcią :)

      Usuń
    2. Zabrzmiało jakbyś babcią została... O porodach można by godzinami. Tyle doświadczeń, ile nas. Ja na szczęście mam jedno dobre, drugie złe, więc bilans jest na zero ;)

      Usuń
    3. poniekąd chyba tak się czuję Bromm ;) mamę Wojtusia poznałam jak była dziewczynką a ja juz dorosłą osobą. u mnie wychodzą te porody wszystkie na plusie ale nie obyły się bez nerwów i stresu (szczególnie ten drugi)

      Usuń
    4. Bycie babcią jest super fajne.

      Usuń
  2. Ja nie na temat, zerknij:
    http://polskawkawalkach.blogspot.com/2014/02/w-nowym-targu.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ikroopko to bardzo miło, że odwiedzający nasze miasto doceniają jego urok :) szkoda, że u nas większość potrafi tylko utyskiwać albo dopatrywać się machlojek polityczno-finansowych w działaniach władz miasta... dzięki za ten budujący link :)

      Usuń