Pielgrzymka zaczyna się zawsze z wieczornym zabłyśnięciem gwiazdy. Gwiazdy mnożą się i aktorzą, ojciec z matką częstokroć wyzuci z emocji i sił karmią się światłem tych gwiazd na dobranoc. Przynajmniej mają taką ochotę, zamiar czy chęć, nierzadko nadzieję. Ponieważ gwiazda świeci na ścianie salonu, jest całkiem pokaźna i jasna i jakby magnetyczna. Biały karzeł? No zgadza się. Mizerna, płaska lecz nie cicha przyciąga pielgrzymki królów nieodmiennie od lat, choć kiedyś była bardziej czerwonym olbrzymem grożącym wybuchem energii kineskopowej i pogrążeniu wszechrzeczy w czarnej dziurze niewiadomości ze świata. Tego świata.
No więc siedzimy, my rodzice, w czerni kosmicznej próżni salonu, który tylko tak się nazywa, bo gabarytowo wygląda pewnie jak sławojka, któregoś późniejszego króla polskiego z kominkiem w rogu. Siedzimy w ciągłym napięciu, które spowodowane jest oczekiwaniem na pierwsze pielgrzymki. Piesze.
Właściwie nie ma prologu, bo jakżeż nazwać prologiem najazd trójki kosmitów na nasze dwuosobowe małżeństwo w otchłani galaktycznego niebytu potrójnego big-bangu czy jak tam było?
AKT I
Scena I i jedyna w swoim rodzaju.
Kurtyna w postaci drzwi z samodziałowo wykonanymi witrażami rodem ze Stumilowego Lasu, otwiera się z trzaskiem i wpada, w bezpośrednie sąsiedztwo gwiazdy, Król Pierwszy.
- Pić mi się chce - obwieszcza bez należnego skłonu po czym wędruje, wykręcając głowę w tył jak laleczka Chucky, przez przestrzeń wychodka.
- Pamiętaj, że myłeś zęby! Ojcowie i matki zaopatrują należną wiedzą powtórzonego tysiąckroć prawa Króla Pierwszego (tu słychać siorbanie i wcale nie wydaje go Agata Kulesza czekająca na efekt operacji swojego mafijnego męża)
Przemarsz powrotną karawaną ospałych wielbłądów Pierwszy Król ćwiczy udawane pokłony dziękczynne i wykręca szyję w odwrotnym kierunku do wskazówek zegara. (Słychać trzask kurtyny).
AKT II
Scena II spływająca na widza po krótkim antrakcie.
Kurtyna skrzypiąc do niedawna, uchyla się na szerokość oka. Drugi Król bada swym naturalnym przyrządem optycznym bezkres pierdylionów jednostek sześciennych i postanawia otworzyć kurtynę gwiezdną szerzej.
- Siku mi się chce - brak skłonu i drugi pielgrzym powtarza procedurę Pierwszego Króla z tą różnicą, że porusza się jakby gęstość przestrzeni nagle osiągnęła najwyższe możliwe wartości.
(Po setkach miliardów lat świetnych dla Króla Drugiego następuje opróżnienie naturalnego woreczka na mocz, nad którym przejął kontrolę w wieku lat dwóch - tu następuje zachwyt rodzicielski na wspomnienie tego wielkiego kroku wyprodukowanego egzemplarza trzeciego, który bardzo długi czas okazywał się być bliski doskonałości, a z biegiem lat, biegiem dni wykazuje rysy i pęknięcia charakteru, nie żeby lał w gacie, bynajmniej nie o takie przecieki chodzi.)
Droga powrotna karawany ciągnie się do końca drugiego odcinka Krew z krwi, kiedy brakuje nam już krwi do zalewania się nią.
AKT III
Scena efektów specjalnych.
(Najpierw widza dobiega grzmot podniebny zakończony górnym trzaskiem. Kiedy widz ogarnął już rozchybotane a nagłe emocje, uszy jego razi tętent parzystokopytnego Prototypu czyli Króla Trzeciego, który jak wódz Attyla spada nam po tej galopadzie na głowę zgrabnie prawie że wyrywając kurtynę z zawiasów.)
- Yerba mi się skończyła- oznajmia tonem żądającego natychmiastowej obsługi naziemnej. Milczeniem mijamy tę frazę. - Chceeeeecieeee heeerbaaatęęę? - Drze się z kuchni oddalonej o kolejne sryliardy parseków od centrum galaktyki.
- Nie - syczymy jak uchodzące powietrze z łuz i luków powietrznych naszej klateczki Faradaya zwanej dalej salonem. Bo właśnie nadchodzi godzina udania się do stanu bezsensownie krótkiej hibernacji a my nadal nie wiemy czy Kulesza zastrzeli w końcu kogoś czy nie tą pukawką znalezioną w schowku nieżyjącego męża.
(Tu słychać szum gotującej się wody w metalicznym naczyniu ogrzewanym siła wściekłych elektronów z których część pochodzi na pewno z mocno powstrzymywanej w ryzach energii kinetycznej rodziców starających się nie wybuchnąć przed niewyjaśniającym się niezakończeniem odcinka. Energia niewybuchu przenosi się do czajnika za sprawą zagięcia czasowego, w którym znajdują się widzowie, podobno czyiś rodzice. Ale kogo, tego nie wie nawet Rutkowski.)
Epilogu także nie ma ponieważ e=mc2 i pielgrzymka potrafi krążyć wokół świecącej gwiazdy niczym komety widoczne przez przyrząd Hubble'a w amplitudach przywodzących rodzicieli do skraju czarnej dziury rozpaczy i rozstroju nerwowego częściej lub rzadziej. Energię Trzej Królowie czerpią ze wszystkich dostępnych źródeł, nawet wprost z cukiernicy.
Za to może być dogrywka z kapsuły hibernacji. Godzina 2:30 czasu ziemskiego GMT +1, pozycja kapsuły pozioma, luki szczelnie zamknięte, te wzrokowe szczególnie mocno. Ciszę wszechświata zakłócać zaczyna lekkie tupanie. Cisza. Lekkie skrobanie po zewnętrznej stronie hibernatora. Cisza, udawany bezruch podczas gdy główny komputer już włączył był wszystkie potrzebne lampki na pozycję ON. Miękka łapa na mojej twarzy. Futrzasty kosmita o zielonych oczach mówi "miau"- co znaczy "miał ale już nie mam". Oczywiście rozumiem wszystkie języki wszechświata i galaktyk zrzeszonych lub nie, więc nakręcona wewnętrznym sterowaniem wędruję do miski z karmą w celu dosypania tejże.
"Cholera jasna, jaki ze mnie konstruktor Trurl, skoro nawet dozownika karmy nie zbudowałam!?"
Po czym wymuszam zamknięcie systemu i spokojnie hibernuję się do rana :)))
Dobranoc :)
PS
A może tak wszyscy poszlibyśmy z pielgrzymką do kogoś? W zasadzie mamy komplet; Herod i Śmierć (to my rodzice nierozłączni), Houdini -Diabeł, Kołek - Aniołek a Puchaty - Turoń (długą grzywę już ma :D) I podobno jest taka pielgrzymka w ziemskiej naturze nazwana kolędą.
(Tu następuję śpiew "Przybieżeli do Betlejem w pięcioro!")
Znaczy atomowe Jasełka międzygalaktyczne . Miłego wieczoru
OdpowiedzUsuńczasami lepiej kogoś po prostu ściąć - mówi Śmierć z uśmiechem na ustach, ale ponieważ podłączona jest do sofy łączem stałym, to się jej nie chce odłączać ;)
UsuńFantastycznie to popełniłaś , Masz talent i nie wiem czy aby Go nie marnujesz ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z radościami na cały Nowy Rok !
Janiczek.
Janiczku złoty, dziękuję. nie wątpię w swój talent do marnowania talentów jakimi mnie obdarzono ;) cieszę się, żem Cię rozbawiła, wszak na tym mi zależało :)
Usuń:D Nieźle się dzieje. U król i królowa. Łażą po picie i to drugie. ;)
OdpowiedzUsuńakasza2
to macie przynajmniej parę królewską a nie trzech synów do podziału domu na dzielnice :D
UsuńNo tak było u mnie w niedzielę podczas kolejnego odcinka tego filmu. Jacież kręcę.krążyli , pytali ...i przeszkadzali. Chcieli kolacji królowie .Pogoniłam. A film tylko 50 min. Tel :)
OdpowiedzUsuńmy połknęliśmy w dwa wieczory 6 odcinków :) irytacja wzrastała w trakcie każdego kolejnego, na szczęście okolicznością łagodzącą to błąkanie był brak szkoły, bo Święta były :)
UsuńWidzę, że twój sprawdzacz wpisów poprawił mi fel na Tel . Nie wiem czy od czytałaś ten kod? Czyli skutecznie zachęciłam cię do tego filmu:)
UsuńFel :) oczywiście, ze natychmiast odgadnęłam, przecież oglądam wszystkie odcinki W 11 ;P
UsuńU mnie królów brak, za to mam 2 księżniczki na ziarnku grochu... Co jedna to bardziej królewskie pochodzenie...;)) Wciąż walczę o to, by nie zostać sługą w tym zamku.
OdpowiedzUsuńBrom, nie daj się! skoro one księżniczkami, to TY jesteś królową, a królowa jest tylko JEDNA :D
Usuń