poniedziałek, 16 czerwca 2014

Oj tam, oj tam.

Jak nie macie kota, to nie wiecie jaka będzie noc. A jak macie kota włóczęgę to on wszystko powie. Taka Szpilka działa jak najlepszy barometr. Wczoraj wieczorem wróciła na kuchenne okno chociaż od dobrych kilku tygodni uprawia nocne sesje łowcze i na noc nie wraca. Wystarczy, że widzę jak ładuje się w środku dnia do domu i kładzie na łózko i już wiem, że będzie deszcz. I faktycznie za chwilę leje. Wczoraj wróciła z łowów by wygrzać się w domowym ciepełku. Nie dziwota. Po chłodnym weekendzie noc miała tylko 5 stopni na plusie. I to dlatego naszej pannie nie włączył się budzik miauczący sygnałem ciągłym i bez możliwości drzemki o 6.45. Kiedy wstawałam o 7.00 nasza królowa łaskawa była wyjść ze swego legowiska niespiesznie pouprawiać streching w kierunku miski z jadłem by potem zasiąść milcząco na oknie i wyczyścić dokładnie swoje futro (podczas gdy codziennie w pospiechu połyka mięsne kąski i z takim impetem wyskakuje na parapet jakby chciała szybę wybić). Kotka, podobnie jak ja, zimna i wilgoci nie lubi, ale ma znacznie lepiej ode mnie, bo w razie chłodu ma zawsze futro przy sobie ;-)

A może ktoś z Was zgadnie jaki domowy dźwięk jest najlepszym budzikiem naszej czarno-białej pogodynki?

Miłego tygodnia :)

Po edycji:
Szpilka nie jest łakoma ponad miarę. Owszem lubi jeść ale ma swoje preferencje. Mięso z puszki lub saszetki musi być serwowane rano i w południe, bo na chrupki patrzy o tej porze z wyrazem najwyższego obrzydzenia. Kocie chrupki łaskawa jest jadać na kolację i ewentualnie w nocy. Jednak Ange była najbliżej rozwiązania zagadki. Delicją dla naszej kotki jest surowe mięsko, więc wystarczy tylko, że usłyszy dźwięk ostrzenia noża (a czynię to praktycznie zawsze przed krojeniem mięsa) i już wyrasta jak spod ziemi choćby była zahibernowana na amen :DDD Czasami dźwięk zwodzi ją na manowce, bo przecież zdarza mi się ostrzyć noże też przy innych okazjach i wtedy muszę koniecznie pokazać jej, że to co kroję nie jest mięsem :) Szpilka jest grzeczną kicią - nigdy nie wyskakuje na kuchenne blaty lecz razu jednego odgryzła  była kuper kurczakowi, który moczył się w zlewie.

17 komentarzy:

  1. otwieranie lodówki? ;) u mnie szelest saszetki wabi kociarki do domu,dzisiaj też wszystkie raczyły nocowac z nami,z reguły tylko Klementyna domówki uprawia,reszta woli nocne harce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez pomyslałam o lodówce;)
    Miałam kota raz w zyciu, zanim dostałam alergii na sierść;
    i on, ten mój kot, lubił nam znikac - co zreszta skończyło sie dla niego źle, bo najadł sie trutki na szczury;(
    potrafił np. zamelinowac sie w szafie i żeby go z niej wyciagnąć, wystarczyło ugotowac... jajko;)
    żebym nie wiem jak cicho obierała je ze skorupki, trwało sekunde, dwie, a kot już sie łasił;)

    OdpowiedzUsuń
  3. otwieranie lodówki lub otwieranie puszki :) nasz na lodówkę nie reaguje, natomiast na puszki zawsze, chociaż już od lat dostaje mięsne kawałki z saszetki :)

    nie uprzedza tez o pogodzie, bo lezie na dwór co noc i najwyżej wcześniej wraca budząc mnie o nieludzkich porach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a nasza Szpilka ani na lodówkę, ani na puszkę ni też na saszetkę nie reaguje. jest cos innego :)

      Usuń
    2. blisko, coraz bliżej :) związek z mięsem jest niezaprzeczalny ale to nie tłuczek wyrywa ją ze snów.

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Obiezyświatko, o wiele fajniej niż bez niej! :)

      Usuń
  5. No mów, co z tym budzikiem! :)) Mój Harry wstaje jak tylko usłyszy, że ja weszłam do łazienki...

    OdpowiedzUsuń
  6. Problem w tym że koty choćby najsympatyczniejsze, puszczone na wolność to szkodniki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ? nie rozumiem o jakie szkody chodzi?

      Usuń
    2. Ptaki wyłapują, lęgi niszczą, sama napisałaś ze ryjówkę Ci przyniósł a ryjówki pod ochroną, tę ocaliłaś a inne? A krety?
      Poza tym koty wędrując po pograniczu strefy zamieszkałej przez zwierzęta leśne i polne, znoszą nam do ogrodów np. kleszcze.

      Usuń
  7. hmmm Makro, każde zwierzę jest w jakiś sposób "szkodnikiem"... bydło produkuje zbyt dużo biogazów, koty zagrażają ptasim legom, psy wykopują cebulki z grządek i też przynoszą kleszcze... stosując nawozy i pestycydy na naszych "dzikich" uprawach sami jesteśmy niezgorszymi szkodnikami, to temat bez końca niestety. Szpilka ma dzwoneczek na obroży, nie łowi ptaków. co do ryjówek to... ekhm z domu na rękach wynosiłam, bo mi się jakimś cudem pod siedzibą zadomowiła nim kota nabyliśmy :-D wnioskuję, że u nas ryjówek całe tabuny skoro do domu się wpychają. w ogóle chyba nasze domostwo (w ścisłym centrum wiejskiego miasta) całkiem sprzyja dzikim zwierzętom. pod tarasem mieszkają łasice, u sąsiada w szopie nietoperze, nam koniecznie chce zamieszkać w garażu kuna (odrapała nam paskudnie auto usiłujac wyskoczyc z niego w kierunku wyjścia), nornice notorycznie przesadzaja mi cebulowe, kret kopał w trawniku, leśne mrówki załozyły gniazdo w skrzyni wypoczynku, osy budują gniazda na ganku, żaby wyskakuja na mnie po deszczu z grządki a ślimaki spokojnie pasą się na niej :D Makro, natura chyba nas tu traktuje tak jakby to jakaś dżungla amazońska była a nie europejska cywilizacja ;) jednak wiem co masz na myśli pisząc o kotach - nasz jest wysterylizowany, zaopatrzony w obrożę przeciw kleszczom i dzwonek, który czasem zawodzi - natury nie da się oszukać i instynktu nie 'wyjmiesz" ze zwierzątka ale można pilnować by szkodziło mniej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko to absolutna i całkowita prawda. Podaż substancji biologicznych jest ograniczona, więc aby żyć musimy niszczyć inne życie. Pozostaje kwestia odpowiedzialności, kota mogę przypilnować, żeby nie wałęsał się i nie niszczył lęgów. Mogę jeść mniej (będę miał lepszą formę i mniej zanieczyszczał - pośrednio o bezpośrednio środowisko), nie "daję po garach" na osiedlowych uliczkach bo inni mają prawo do bezpieczeństwa i do ciszy, psa kontroluję zarówno pod względem parazytów jak i zachowania (w lesie na smycz, żeby zwierzyny nie płoszyła) itd. itp. Kwestia szacunku dla innych i dla świata.

    A tak między nami to tych łasic i nietoperzy zazdroszczę, kota zresztą też (nawet miałem przybłędę, ale żona "wyjechała" na nim)
    Na kuny jest rewelacyjny środek - taki płyn zapachowy - dla nas pachnie trochę jak "przeterminowany" szampon ale na kuny działa - mi zaczęły budować gniazdo na strychu domu i nad garażem ale poszły sobie gdy tylko użyłem tego specyfiku - nasączyłem nim szmatki i porozkładałem po zakamarkach. Polecam! ... Arox bodajże.

    OdpowiedzUsuń