piątek, 26 września 2014

Deszczowo.

Świat zza zasłony delikatnej mgiełki dżdżu przybiera kropelkową postać chorób przenoszonych taką drogą. Chusteczki obejmują nosy, szale otulają szyje, mgła przywiera do policzków nawilżającym kompresem, zakwitły grzyby kolorowych parasoli. Radio szumi wespół z kuchennym okapem. Pachnie rosołem z lubczykiem i czerwoną kapustą. Zaraz będę smażyć jesienny gulasz pełen czerwonej papryki. Mnie tej ostatniej nigdy dość. Jesienią chrzęści w zębach słodyczą lata taka papryka. Wczoraj było trójkolorowe leczo. Taki dzień jest dobry na gotowanie, nie żal spędzić przy kuchennej ladzie całego przedpołudnia. Szykuję jedzenie na wyrost. Z kilku powodów. Bo lubię gotować hurtem, bo lubię mieć czasami "gotowca" pod ręką.
  Jakis chochlik zajmuje się przerabianiem zdjęć w telefonie. Niech mu będzie ;-)


Resztki, jak mawiała moja babcia gieorgini, przykrywa delikatna mgiełka. Lubię jesień nie mniej niż inne pory roku a kto wie czy nie więcej?

Dobrego tygodnia :)

17 komentarzy:

  1. Poezja w kuchni, mniam, mniam;)
    Nie wychodzi mi gotowanie na zapas, a jest nas przeciez na tzw. codzień tylko dwoje;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedy było nas tylko dwoje tez tak robiłam, fajnie jest od czasu do czasu wyciągnąć coś z zamrażalki i tylko podgrzać :) teraz z 2 kg wieprzowiny mam obiad na dwa dni a kiedyś taka porcję dzieliłam na 4. wolę mrozić, bo nie lubię jeść 2x pod rząd tego samego :)

      Usuń
    2. U nas kulinarna masakra - gotuję od razu na dwa trzy dni, wczoraj gniotłem kopytka - miały starczyć jeszcze na dziś, ale nie starczą - dorastająca młodzież rodzaju męskiego jest w stanie pochłonąć wszystko co nie zdąży uciec. Normalnie nie ma czasu na inne gotowanie. Rosół to od razu w całym wielkim garze z całej kury. Raz zje się go z makaronem (jak mam czas to też sam gniotę), raz z ziemniakami, potem z ryżem i jakaś odmiana jest ;-)

      Usuń
    3. jesteś wobec tego gniecenia herosem! ostatni makaron gniotłam 7 lat temu, więcej razów nie pamiętam :D

      Usuń
  2. Też lubię czerwoną paprykę talko ostrą - ostatnio robiłem bigos/leczo z cukinii - ale mi zabronili dodawać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Tobie jednemu :D Po ostatnim kurczaku tikka masala niektórzy spękali. Dostałam od kumpla rewelacyjną pastę paprykową z Węgier. Teraz jak ktoś chce mieć ostre to sobie dodaje na talerzu wg gustu :)

      Usuń
    2. Też na to wpadłem, ale jednak bigos, leczo czy bogracz to chyba lepsze są robione od razu na ostro?

      Usuń
    3. w zasadzie tak powinno być, żeby się smaki "przegryzły" ale jak się ma w domu 5 różnych życzeń ostrości, to smaki miesaz się na talerzu :D

      Usuń
  3. A jak wiadomo...ja wręcz nie cierpię. Brr...

    OdpowiedzUsuń
  4. Bajeczne fotki ! I w dodatku moje ulubione kwiaty z dzieciństwa ! Ja na zapas gotowałam przez jakiś czas, jak pomieszkiwali u nas synowie z synowymi ( wtedy jeszcze przyszłymi) , jakoś nie nauczyłam się tego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na szczęście u nas jeszcze świeci. Dzisiaj wróciłam i nawet nie dopadła mnie depresja powakacyjna. Wszędzie dobrze, ale...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nasz dzisiaj też :) ale rano tylko dwie kreski - brrr, jak dobrze rozpalić sobie wtedy w kominku i czekać az mgła osiądzie i słońce ogrzeje trochę powietrze :)

      Usuń
  6. u mnie "hurt" oznacza na dwa obiady.... i tyle z moich zapędów;) A leczo było dziś:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w zasadzie jest tak samo, więc dlatego gotowałam 3 rożne potrawy; gar rosołu, gulasz z kapustą i jeszcze roladki z indyka :D mam zapas na kilka dni, a w planach jeszcze hurtowe smażenie naleśników z serem w środę :)))

      Usuń
  7. Pięknie brzmi jesień w Twoim opisie!
    akasza2

    OdpowiedzUsuń