Film dobry na wszystko. Najbardziej chyba dobry na Złote Tarasy. Ciemna sala ratuje od nieustannie przesuwających się tłumów ludzi, ich głosów i niechcianych dotknięć. Zatopiłam się premierowo w miękkim fotelu z Puchatym u boku i przyznam, że stopniowo rozczarowywałam ostatnim Bessonem.
Nie mogę jednak powiedzieć, że film zupełnie mnie zawiódł. Do pewnego momentu utrzymywał mnie w stanie zaciekawienia i chociaż daleko mu było do kiczowatości i absurdu z ulubionego Piątego elementu, to oglądałam go z przyjemnością. Jednak końcowy zwrot akcji przyniósł zawód.
Wybór Pana Gryzonia. Zapewne liczył na sceny - oczywiste pudło, w amerykańskim kinie komercyjnym nie ma nawet co liczyć na nagi biust a co dopiero na sceny ;P No i tak w ogóle nie pamiętam o czym był ten film. Podobno nawet nas rozbawił, podobno zaciekawił. Ale tak w ogóle to nie moja bajka.
To mógł być taki dobry film gdyby reżyserowi nie zachciało się prowadzić go w konwencji filmów z lat 80tych! Ciekawa historia, możliwe realia przedstawione w wiarygodny sposób a jednak konwencja, która sprawdzała się trzy dekady wstecz obecnie nudzi i niepotrzebnie przedłuża siedzenie przed ekranem. Może był to zamierzony chwyt nadania fabule oldskulowego sznytu, może. Dla mnie był to zbędny balast kitu dla samego sedna ciekawej historii zamachowców z dżihadu.
Tym razem mój wybór na małym ekranie. Pan Gryzoń zniechęcony początkowymi minutami projekcji poszedł spać, ale nazajutrz, po moim jak to młodzi mówią "spojlerowaniu" przejrzał obraz do końca. Nie było mu łatwo ze względu na lewą część plakatu, ale przyznał, że film chociaż dotyka trudnego tematu, to jednak był wart obejrzenia. No i sceny były ;-D
Dzieci poszły na wojnę. Z całą swoją naiwnością, świeżością, niewinnością i młodzieńczymi nadziejami. Dla mnie to nie jest film historyczny i myślę, że nikt nie powinien na to się nastawiać. To historia młodych, którzy w obliczu okrucieństwa wojny nadal pozostają bezbronnymi młodymi istotami bezradnymi wobec tego co się wokół nich dzieje. Poza tym amerykański rozmach scen w polskim kinie robi wrażenie! Po projekcji ma się wrażenie, ze nawet najbrzydsza kupa gruzów może być romantycznym tłem, ciasny kanał może naprawdę ścisnąć i wciągnąć człowieka, a wybuch bomby jawi się jak apokalipsa wprowadzająca wszystkich w nieme osłupienie. Można się kłócić o wartości tego filmu, o jego przesłanie czy zbytnią nowoczesność w połączeniu tego co było z tym do czego zwykliśmy przywyknąć w polskich odsłonach filmowych wojny, ale tak pokazaną historię warto obejrzeć właśnie dla tej inności. Zaczęła się w polskiej kinematografii nowa epoka filmów wojennych po prostu.
Pozdrawiam :)
"Zaczęła się w polskiej kinematografii nowa epoka filmów wojennych po prostu." - lepszego komentarza trudno szukać. Liczyłem że hardcore 44 Bagińskiego ujrzy światło dzienne - ale chyba nic z tego projektu większego nie będzie - szko0da.
OdpowiedzUsuńNie trać nadziei, to projekt na 2015, wiec może jeszcze będzie zrealizowany. Póki co "Służby specjalne" mogą być warte obejrzenia :)
UsuńZobaczymy - ale bardzo o Hardcorze przycichło. Poszperam w sieci i oglądnę.
Usuńwidzialam tylko dwa z tej listy; ogladam filmy namietnie i w kinie i w domu :) artdeco
OdpowiedzUsuńbo film jak książka - dobry na wszystko :)
Usuń