Nie liczcie na zdjęcia, wszystko zeżarte a marne resztki walające się w zakamarkach lodówki niezbyt godne fotografowania :D
Dzieci me wychodzą z ramek utartych jadłospisów z coraz większą ochotą i autentyczną przyjemnością. Bardzo mnie to cieszy, bo mimo, że lubię dania szybkie, jednogarnkowe i nie wymagające ekstra składników, to jednak lubię w kuchni poszaleć i przyjemność ogromną mi sprawia, to jak pozytywnie na te szaleństwa domownicy odpowiadają.
Do różnych sałatek typu "resztki z lodówki+trochę fantazji" juz przyzwyczaili się dość dawno. Nie wszystkie smakowały wszystkim jednakowo ale w ostatecznym rozliczeniu zostały i tak zjedzone. Wczoraj zrobilismy z Grubciem sałatkę ala gyros. Była taaaakaaaa micha i ledwie obroniłam porcję dla nieobecnego Pana Gryzonia, bo aż TAK im smakowała :))) Jednakże noworoczny obiad zaskoczył nawet mnie.
Zupełnie przez przypadek w naszym domu zjawiły się kotlety schabowe. Byłam przekonana, że do koszyka sklepu z nazwą na be włożyłam filet z indyczej piersi oraz świeży szpinak i camembert. No cóż, mięso okazało się być świńskie w zachowaniu i złośliwie nieindycze ;) Oj tam, oj tam, jęczał Pan Gryzoń na widok koszykowej zawartości. Eksperymentów ci się zachciewa, powiada, zobaczysz, że nie będą jedli tylko nosami zakręcą! Oj tam, oj tam, odpowiedziałam, zjedzą sobie ziemniaków z surówką i też przeżyją. Wyrodna matka :D:D:D
Jak już takie świństwo mnie spotkało ze strony mięsa, to je całkiem mocno tłuczkiem za karę potraktowałam. Potem jeszcze posoliłam świeże rany i opieprzyłam całe towarzystwo. Trochę żal mi go było, więc zatopiłam kotlety w mące, rozbełtanym jajku i znowu mące i usmażyłam na lekko złocisty kolor. Szpinak świeży przygotowałam klasycznie z masłem, czosnkiem i odrobiną śmietany kwaśnej oraz solą i pieprzem. Nałozyłam go na wszystkie kotlety i przykryłam plasterkami camemberta po czym zapiekłam na grillu w piekarniku. Do tego podałam puree ziemniaczane i kapustę z grzybami.
Podejrzliwe słowa dotyczące wyglądu kotletów zamieniły się w peany pochwalne oraz żądanie "więcej chcemy!". Drżyjcie wszystkie świnie tego świata, do ulubionych roladek schabowo-serowych dołączyły jeszcze zapiekane kotlety ze szpnakiem i serkiem pleśniowym!
Pozdrawiam z grochówką na kuchence :)
szpinaku do dzisiaj nie moge wlozyc do ust, i ulubiona amerykanska smietana nie pomaga, ale w probach bycia wegetarianka zjadalam surowe listki baby wydania tego nieszczesnego stworzenia natury :) artdeco
OdpowiedzUsuńjako dziecko szczerze nie znosiłam ciapowatej brei, którą ojciec nazywał szpinakiem :D (robił tylko z dostępnych wówczas mrożonek) jednak przyznaję, że listki baby na świeżo przygotowane i podane są świetne. myslałam, że moi synowie też będą obrzydzeni tym dodatkiem ale miło mnie zaskoczyli, jadają nawet tagliatelle ze szpinakiem :)))
UsuńNie ma to jak mieć fantazję , ale szpinak omijam szerokim łukiem . Zapiekane kotlety zrobiłabym z pieczarkami np.
OdpowiedzUsuńz pieczarkami to standard :)
UsuńMniam... :)
OdpowiedzUsuńZa mną dziś chodzą owoce morza...
akasza2
od tygodnia popatruję na krewetki :)
Usuńno ładnie, a ja przed sniadaniem, a tu takie pyszności :) zjadłabym :)
OdpowiedzUsuńna zaostrzenie apetytu w sam raz ;)
Usuńu nas ostatnio hitem jest surowy szpinak:) Maluta lubi szpinak wszędzie poza przedszkolem, ale tam zjada, bo nie ma wyjścia :)
OdpowiedzUsuńbłogosławię los, że zesłał mi męża, który lubi i umie gotować (ja wolę piec)
sałatki szpinakowej jeszcze nie serwowałam ale skoro Maluta poleca, to koniecznie muszę :) Pan Gryzoń przyparty do muru potrafi gotować ale najczęściej omija go z daleka i jesli już to stawia nas pod murem restauracji ;D
UsuńBrzmi świetnie! kupuję przepis :D ja też dzięki Berberyskowi zabłysnęłam na sylwestrze roladą szpinakowo-łososiową, mmmmm:)
OdpowiedzUsuńsmacznego, połaczenie szpinakowo-czosnkowego smaku z orzechwym serka jest bardzo dobre :)
UsuńKonserwa turystyczna + ryż + fix do potraw byle jakich ... jak są głodni to zjedzą, jak nie zjedzą to ja zjem... w ostateczności jeszcze jest pies ;-)
OdpowiedzUsuńMakro, zjadłabym konserwę z ryżem :) - fixów nie znoszę, dla mnie to nie poprawa smaku a psucie chemią. a tak w ogóle, to powiem szczerze, że uwielbiam proste smaki - na śniadanie jadłam chrupiący chleb z masłem i solą :)))
Usuńtakie pyszności a ja nie mogę odgapić, bo nie mam jeszcze piekarnika :(
OdpowiedzUsuńOna, bardzo Ci współczuję tego braku, bo piekarnik dla mnie to podstawą kucharzenia, wiele potraw robię przy jego pomocy. nie mam natomiast mikrofalki i miec nie będę, wg mnie to zbędny grat :)
UsuńJa sie przywitac chcialam :)
OdpowiedzUsuńwitaj :))
Usuń