środa, 2 stycznia 2013

Między leniwymi.

Tak między leniwymi mówiąc, nie chce mi się za bardzo wracać do obowiązków. Nim się dobrze rozpędzę znowu wolne, bo w tym roku ferie zimowe mamy w pierwszym terminie.

A między leniwymi a odkurzaniem i włączeniem pralki ogladam sobie koncert Michael'a Bublé z Medison Square Garden i odkrywam, że facet jest dowcipny, ciepły, miły oraz towarzyski, i nie potrafi krawata zawiązać porządnie co zupełnie nie przeszkadza w porządnym śpiewaniu :) Szkoda, że głównie covery śpiewa.

Dom jakiś taki zakurzony po tych świątecznych dniach. Przesyt świętowania wysypał się na dywany, hi, hi ;) Trochę odespaliśmy sylwestrowe szaleństwa ale aura za oknem mglisto-szara zachęca do powrotnego zakopania się w pościeli. Tym chętniej wskoczyłabym do łóżka, bo czeka na mnie dokończenie historii, która zaczeła się na Patriarszych Prudach, a może w Jeruszalaim? To chyba jedyna powieść, którą mam ochotę czytać i odkrywać od nowa. Tym razem mam w ręku wersję z przekreśleniami radzieckiej cenzury. Czasami zupełnie śmieszne i niespójne fragmenty zostały usunięte.



"21.
Lot
Niewidzialna i wolna! Niewidzialna i wolna!... Małgorzata przeleciała nad swoim zaułkiem (....) i wtedy zrozumiała, że aczkolwiek jest zupełnie wolna i niewidzialna, to przecież nawet w upojeniu powinna zachować odrobinę rozsądku."

Zdecydowanie powinna była, ale na szczęście nie zachowała, to ponoć takie typowe dla wielu kobiet ;-) W kolejce czeka jeszcze biografia Madonny i Ciasteczka- przepisy do wykorzystania w praktyce.

PS
I żeby nie było, że u nas Bublé śpiewa do kotleta, to śpiewa do leniwych :)
Pozdrawiam :)

10 komentarzy:

  1. Ja Zapłonu dostaje już w wieczór dnia świątecznego i ie mogę doczekać się dnia następnego żeby rzucić się w wir działalności wszelakiej. Choć przyznam ze Mistrz i Małgorzata to lektura dla której potrafił bym się wyrzec wędrówek z psem (ogromne wyrzeczenie).

    Po Sylwestrze w sam raz, choć żona wyczęstowała gości "moim" alkoholem, a ja pic nie mogłem gdyż mieliśmy jechać na Rynek na przywitanie nowego roku - jechać było warto, po powrocie Marznie dostała się tylko jedna lampka wina musującego, a ja wytrąbiłem resztę.
    nastrój zrobił się zmysłowy i ogólnie przyjemny.
    tyle że po przebudzeniu miałem wciąż jeszcze nacisk bąbelków na mózg i dopiero tabletka sobie z tym poradziła. Dzieciaki mieliśmy że sobą, na szczęście rankiem odsypiały więc tato mógł się spokojnie leczyć ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nasze dzieci imprezowały także do 3, same w domu cztaj: hulaj dusza, piekła nie ma! spaliśmy jak susły do 11.00 :D

      Usuń
  2. Ja przeczytałam "Koronę Śniegu i Krwi " ( świetna - polecam) i teraz nabytek gwiazdkowy dopadłam "Pierwsze Damy II Rzeczypospolitej" , też dosyć ciekawe. A jeszcze kilka dni luzu też by mi nie zaszkodziło ,może bym ogarnęła poświąteczny rozgardiasz.

    OdpowiedzUsuń
  3. chetnie zdobylabym to wydanie; obejrzalam ostatnio dokumentalny film o Khodorkovskim, nic w tej Rosji sie nie zmienia. Leniuchy gora :) artdeco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Art, o jak ja bym chętnie do tej Moskwy poleciała! choćby na miotle, tylko skąd wziąć krem Azazela?

      Usuń
  4. och, uwielbiam MB i chyba tez sobie wlacze.. Popijam leniwie kawusie, ale A.juz na mnie chce wisiec - tyle mojego lenistwa. MiM to ksiazka mojego zycia.. Usciski

    OdpowiedzUsuń
  5. Mistrz i Małgorzata to jest jedna z nalepszych powieści. Wracam do niej wciąż na nowo :)
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, do tej powieści można powracać i nigdy się nie znudzi! ach jakaż ochota mnie naszła, żeby przeczytać to w oryginale! nie wiem ile czasu zajęłoby mi odcyfrowywanie ale skąd wziąć oryginał póki chęci są?

      Usuń