środa, 14 sierpnia 2013

Coś na oko.



Lekarz Tom mający poukładane życie nie potrafi zrozumieć decyzji syna, który w życiu kieruje się innymi wytycznymi niż tata. "Nie ma nawet komórki" wykrzykuje Martin Sheen grający ojca, co dosadnie i dobitnie wyraża dezaprobatę synowego stylu życia. Daniel wyruszył szlakiem Św Jakuba i zginął w Pirenejach. Zrozpaczony ojciec jedzie po jego ciało do Francji. Rozmowa z policjantem, który był przy identyfikacji zaszczepia w Tomie dziwny niepokój, ciekawość, które stają się potem przymusem. Przymusem wędrowania śladem syna. To wspaniały film pokazujący jak bardzo można skrzywdzić najbliższych chcąc by żyli oni "po naszemu". Wędrujący ojciec doświadcza tak innych i zaskakujących bodźców oraz spotyka się z przeróżnymi ludźmi, że wyzbywa się swojej pogardy dla tej inności, otwiera się na nowe życia, które tak różne nie są gorsze czy lepsze od jego własnego. Naprawdę bardzo kojący film w przepięknej scenerii dostarczył mi wielu przemyśleń i wzruszeń.


Skóra, w której żyję (2011)

Vera żyje w zamknięciu pod opieką kobiety i mężczyzny. Kobieta dostarcza Verze wszystkiego co ta potrzebuje a mężczyzna obsesyjnie obserwuje Verę. Początkowo miałam wrażenie, że oglądam Sliver ale potem, potem wszystko się zmieniło. Almodovar zaskakująco poprowadził historię chirurga - wynalazcę sztucznej, idealnej skóry i jego pacjentki - ofiary obsesji. Film ma świetny suspens, wiec nie mogę zdradzić co się wydarzyło. Przy tym zasypuje bogactwem znaczeń i scenami nieudanych zbliżeń erotycznych (czego w kinie raczej się nie widzi zbyt często). Przy tym wielki ukłon w  manipulowanie życiem ludzkim - etyka, moralność i ambicje głównego bohatera wydawać się mogą przerażająco nieludzkie.



Sekty. Któż o nich nie słyszał? Chyba wszyscy. W tym filmie znajdzie swoje potwierdzenie większość sektowych wydarzeń (inicjacyjny seks z przywódcą, wymiana partnerów, napady rabunkowe, przemoc, narkotyki itd.). Martha wyrwała się z sekty i żyje w domu swojej siostry i jej męża. Żyje życiem zatrutym przez wydarzenia, które miały miejsce w komunie. To nie tyle film o złych wydarzeniach, co próba opowieści o tym jakim koszmarem okazuje się próba życia w normalnym środowisku. Ile strachu niesionego przez wspomnienia może znieść Martha a ile jej siostra i mąż.


Historia zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Znakiem czasu są upadające firmy, naciągacze różnego autoramentu a w tym wszystkim zwykli ludzie, którzy żyjąc chcą poprawić swój byt tracą wszystkie swoje oszczędności ulokowane w nierzetelnych przedsięwzięciach. Nie ich wina, że chcieli mieć nowe mieszkanie (polecieć na fajne wczasy, zarobić na swoich oszczędnościach itd.) Małżeństwo Bartka i Beaty wprowadza się do matki Bartka. Zachowanie dwóch obcych sobie kobiet połączonych wspólnym mianownikiem syna-męża wyraża to dzieje się w niejednym domu. Wzajemne oskarżenia, podczas których każda strona ma jakąś swoją rację zaostrzają relacje między małżonkami i matką a synem. Bartek chce zadowolić, ułagodzić obie kobiety ale taka postawa sprawia, że jest piłeczką pingpongową bez własnego zdania. Smutna historia codzienności przytłoczonej brakiem pieniędzy, pracy, mieszkania...


Śnieżka raczej dla dorosłych. Baśniowa pogoń za dobrem i miłością przerwana przez okrutną lecz jakże boską Charlize Theron w roli macochy. Film na letnie wieczory niesie sporo rozrywki, śmiechu i doznań wzrokowych zarówno względem aktorów jak scenografii. Mnie się najbardziej podobały krasnoludki :)))



Misiaczek i jego główny bohater podbili me serce :) Denis jest olbrzymim facetem (kulturystą)mieszkającym z apodyktyczną matką, która uzurpuje sobie jedyne prawo do syna i jego uczuć. Olbrzym jest zagubiony w relacjach z innymi kobietami, kanciasty, nieśmiały cokolwiek by nie powiedział wie, że będzie to śmieszne i zostanie odrzucony. Razem z matką są na weselu kuzyna, który żonę przywiózł z Tajlandii. Poza matczynymi plecami kuzyn namawia Denisa na wycieczkę do tego raju na ziemi. Zaopatrzony w niezbędne adresy, kontakty itd. Denis wyrusza w podróż okłamując oczywiście matkę. Ciepła historia, zawierająca niesamowicie pozytywny ładunek mimo niefortunnych losów Denisa. Tego Misiaczka nie sposób nie lubić!


Patrzymy i oczom nie wierzymy. Fernand i Dominic są w więzieniu, wiemy dlaczego. Odwiedza ich Alice z synem. Ale który, kurna jest jej facetem skoro obydwóch namiętnie całuje na powitanie?! Żeby nie było tak łatwo i prosto, widzenie to umożliwił jej strażnik więzienny, który spotyka Alice na kursach tanga. Widząc jej oddanie i namiętność wyrażaną przez szybę rozmównicy zarówno względem Dominica jak i Fernanda czuje, że Alice jest kobietą specjalną, wyjątkową i wartą uwagi. Jean-Christophe nie umie uwolnić się od magnetycznego czaru Alice, nie zważając na nic brnie w historię jak nóż w masło. Tango libre - taniec wolności, dla Alice uczą się go obydwaj więźniowie, bo każdy z nią widzi swoją przyszłość. Bardzo podobali mi się aktorzy w tym filmie, aktorzy, a nie gwiazdorzy :)



Smarzowski nie leje lukrem po pączusiach. Fakty wyglądają na przerośnięte w krzywym zwierciadle, ale czy takimi nie są? Że policjanci tak się nie zachowują? Hmmm, znam troszkę to środowisko. Nie wydaje mi się, że trzeba zbytnio koloryzować, niektóre sytuacje nadają się z życia prosto do filmu. No i cóż, nie wychodzi z tego film pełen estetycznych doznań (raczej miałam nieodparte skojarzenie z lekturą  Zwrotnika Raka Millera), wychodzi dramat i z całkiem niezłym wątkiem kryminalnym. I już myślisz na koniec, że to wszystko chała, że wygrywa zło a jednak przyjeżdżają tajniacy i biorą kogo trzeba za parchaty - ten epizod daje jakąś nadzieję.



I klasyka na koniec obejrzana razem z Puchatym.
- Mamo, dlaczego oni tak jakoś dziwnie się wyrażają?
- Jak dziwnie? Co masz na myśli? Ciekawa byłam jego spostrzeżeń.
- No tak jak nikt miedzy sobą nie gada.
- Poważnie tak ludzie ze sobą nie rozmawiają? Podpuszczałam go dalej.
- Weż przestań! Kto widział takie dziwne wyrazy w mowie potocznej! Oni gadają jakby robili odczyty naukowe, albo byli w sądzie albo... bo ja wiem gdzie?
- Na zebraniu partyjnym. Dokończyłam.
- Na jakich zebraniach partyjnych tak się gada?
- Teraz to nie wiem, ale dawniej, towarzyszu, to był jedyny słuszny sposób wyrażania swego zdania.
- Nawet jak coś się nie podobało i było beznadziejne? Przecież oni tu cały czas przeczą sobie w opiniach!
- Nawet jak się nie podobało, to podobać się musiało, żeby ktoś mógł spać spokojnie.
- No teraz gadasz jak z filmu wyjęta!

Po czym trzeba było wyjaśniać tendencyjność pytania o odgłos paszczy końskiej. Aleśmy się oboje dośmiali :DDD

11 komentarzy:

  1. Obejrzę z pewnością 1, 4 i 5. Dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobra, ale nie wyświetlaja mi się 'obrazki', a tytuł tylko jeden:(((
    Z tych, które widziałam, a sie domyalam, to Drogówka i Plac Zbawiciela, oba znakomite.
    Zreszta, wszystkie filmy Smarzowskiego widziałam, żaden nie pozostawia widza obojetnym.

    Jak mi sie wyświetlą pozostałe tytuły, to zapiszę do zobaczenia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm, może użyj innej przeglądarki? nie pisałam tytułów, bo na plakatach widnieją...

      Usuń
  3. Nie, juz ok, blogger miał przerwe w myśleniu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. dziczeje na mojej prowizji, widzialam tylko 3 z tych filmow, o wiekszosci nawet nie slyszalam, oi wstyd mi :( artdeco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za to częściej chodzisz do kina niż ja :)

      Usuń
    2. dopiero zauwazylam, ze i pisac nie potrafie (ale to zganiam na dyslekcje), mialo byc prowincja :) artdeco

      Usuń