Ostatnim etapem naszej podróży wakacyjnej była stolica. O bzikach będzie potem jako, że mają one związek ścisły z każdą podróżą.
Po toruńskim Młynie Wiedzy chłopcy byli okrutnie rozczarowani Centrum Kopernika. Właściwie mieli powód do takiego odczucia. Wakacje przepełniają Centrum do granic możliwości. Byłam już dwukrotnie w tym miejscu z wycieczkami szkolnymi i przyznam, że w czasie roku szkolnego są o wiele lepsze warunki ku poszerzaniu wiedzy. Poza tłokiem, kiedy bardzo wiele urządzeń było zajęte przez naprawdę bardzo małe dzieci, nieumiejące z nich korzystać a nie chcące opuszczać miejsc, wiele sprzętów było nieczynne i popsute. Dobrze, ze podobał im się seans w planetarium, bo z centrum uciekliśmy po niespełna 1,5 godz.
Trójka z naszych z radością zakupiła sobie za to bilety na mecz piłkarski Real Madrid v Fiorentina. Pozostała dwójka poszła sobie do Sowy na słodkości a potem do kina.
Chciałam przyjechać do Warszawy 1 sierpnia by naocznie zobaczyć tłum zatrzymany w ruchu, by uczestniczyć chociaż częściowo w 70tej rocznicy. Nie udało się ale mimo wszystko stolica była nadal pełna miejsc i instalacji związanej z pamięcią o tamtym czasie. I o dziwo wywołały wielkie zainteresowanie u synów.
Chodziliśmy sobie bez szczególnego planu pokazując dzieciom ważniejsze miejsca na starówce.
Zaparkowaliśmy tamtego dnia pod tymi uroczymi pegazami i wracając wieczorem spotkała nas niespodzianka. Wszystkie wejścia do podziemnego parkingu zostały na noc zamknięte. Latając od jednego do drugiego w końcu dorwaliśmy jakiegoś zbłąkanego pózną porą lokalsa, który objaśnił nam, że wejście znajduje się prawdopodobnie pod budynkiem sądu. Prawdopodobnie, bo on nigdy tu nie parkował. Pod sądem, wiadomo jak w banku, najbezpieczniej ale nie uśmiechał o się nam drałować na Pragę bez auta, zapytaliśmy więc stojących wewnątrz zbrojnych panów. Pozwolili nam zabrać nasze auto :)))
Podczas dwóch dni w stolicy spędziliśmy noc w Hostelu Siennicka. Warunki dobre tylko dojazd trochę jakby pokręcony ale dobrze oznaczony. Pan Gryzoń spał przytulony do ściany albowiem była to jego pierwsza noc na piętrowym łóżku :D
Zawsze miałam mnóstwo zainteresowań. Paradoksalnie interesują mnie wybrane zagadnienia z różnych dziedzin lecz niekoniecznie całokształt. To bardzo utrudniło mi podjęcie decyzji dotyczących wyboru szkół lecz dzięki temu nigdy się nie nudziłam i rozwinęłam różne zdolności. Oczywiście odbywało się to głównie poza szkołą.
Analogowa mapa stolicy uratowała nam wszystkim tyłki kiedy to okazało się, że Hołowczyc nie wytrzymał i zawiesił się a telefoniczny okazał się być tak wolny, że kręcilibyśmy się w kółko wtedy gdy akurat trzeba było być na czas pod planetarium. Na zdjęciu ręcznie poprawiony kierunek jazdy dla przyślepego nawigatora czyli mnie :D
A biedny Hołek nasłuchał się wtedy bulwersacji Pana Gryzonia, oj nasłuchał. Po pierwszej wpadce pod Nowym Targiem na trasie Malbork - Warszawa nie zrehabilitował się w stolicy i za karę poszedł w odstawkę. Mąż kupił nowa nawigacje, a ja z wyprawy przywiozłam nowe mapy :)
Navigare necesse est, vivere non est necesse? Ale jak tu nie żyć podróżując ;-)
Miłego tygodnia.
Zamykany parking? koszmar:(
OdpowiedzUsuńJa mam tez na punkcie map bzika, oboje z mężem mamy, więc i map kilogramy, co nie przeszkadza mi coraz częściej posiłkować sie nawigacją, zwłaszcza, jak jade sama.
Ostatnio w Rzeszowie mnie chciała urządzić, bo uporczywie kierowała w lewo, kiedy ja jechałam prosto i w prawo, ale, na szczęście znałam drogę, więc się nie dałam, ale deczko mnie to wkurzyło.
Nie był tak do końca zamykany tylko te wejścia od strony ulicy były zamknięte. Wchodzi się do niego z budynku sądu, bo parking jest całodobowy - stąd nasze skonfundowanie :) A mechaniczna nawigacja jakkolwiek dobra by nie była, to nie myśli i nie kombinuje jak człowiek. Swego czasu chciała nas koniecznie wieść z Pagu do Zadaru trasą widokową trwającą 3,5 godziny, gdyby to była nasza pierwsza wyprawa na tej trasie to pewnie zaliczylibyśmy wszystkie malinowe chruśniaki :D
UsuńTeż zbieram mapy , ale najczęściej takie lokalne , jakieś powiaty, regiony , okolice turystyczne, szlaki kajakowe itp. I jeszcze mini- przewodniki po różnych miejscach na przykład w postaci składanek pocztówkowych z krótkimi opisami.Czytam to potem po powrocie a potem lądują gdzieś w moich przepaścistych szafach . Jak zwykle podziwiam fotki - masz rękę do tego .
OdpowiedzUsuńoprócz map także zbieram wszystkie użyteczne ulotki, foldery informacyjne - te bardzo często wklejam do albumów ze zdjęciami :)
UsuńNawigacja to fajna rzecz - jak jadę sam, to mam z kim pogadać ;-)
OdpowiedzUsuńW trasie nawiguje żona - nauczyłem ją czytać mapy i teraz układa trasę lepiej ode mnie.
Hostel, jak na warunki hostelowe to wręcz luksusowy.
Map mam całą kolekcje - niektóre bardzo stareńkie (Bieszczady - jeszcze z pomnikiem Świerczewskiego "Waltera" na okładce) - teraz się przydają, gdy na nowych już to i owo zostało pominięte.
Stolycy zasadniczo nie lubię, aczkolwiek muzeum powstania jest OK (podobnie jak Centrum Kopernika - tylko faktycznie poza sezonem).
A teraz o młodych - znam ludzi z przedziału "ojców naszych" i tych z naszego pokolenia i ciut młodszych ale... ta dzisiejsza młodzież... szczerze mówiąc zdumiewa mnie ich patriotyzm, ich jakaś taka harcerskość w postawie życiowej - widuje ich na rajdach patriotycznych, na marszach i obchodach, przy pomnikach i tak normalnie na ulicy - cholernie fajna gromadka. Najstarsi z nich już wchodzą w dorosłe życie - tak bym chciał żeby ojczyzna nie odpłacała im za wierność: brakiem pracy, głupotą urzędników, koncesjami, nakazami, podatkami, brakiem perspektyw... zmuszeniem do emigracji.
takie stareńkie mapy zostały mi po tacie :) ale ich nie używam - pamiętam Twoją wpadkę z dworcem autobusowym w pewnym mieście ;-)
Usuńpatriotyzm u młodych zawsze mnie głęboko wzrusza
Pamiętliwa jesteś ;-) ...
Usuńprzywoze mapy z kazdej podrozy (przy moim talencie planowania rzadko kupuje przed podroza, chyba, ze sa w przewodniku turystycznym danego miejsca, ktore na szczescie zawsze zabieram ze soba), trzymam kilka miesiecy, ale przy okazji kolejnych porzadkow wyrzucam; jak jedziemy w to samo miejsce to potem zaluje :) artdeco
OdpowiedzUsuńArt to zamiast wyrzucać wysyłaj mi - pokrywam koszty.
UsuńO.K. do nastepnej podrozy wiec :) artdeco
UsuńMakro mnie ubiegł! to może jedną mapkę do niego, jedną do mnie? ;-)
UsuńJa też bardzo lubię mapy :) papierowe .Jak mam kupić jakąś to przeglądam wszystkie jakie są na zadany temat. Mam wymagania fel
OdpowiedzUsuńTo mamy kolejny punkt wspólny, też nie kupuję pierwszej lepszej :)
Usuń