Potem zwariowała pomywaczka nadworna. W ogóle nie suszyła naczyń. Po doraźnej naprawie okazało się, że to nie rana cięta i plastrem nie zalepisz.
Dzwonek karkonoski.
Miłosna górska.
Strajk awaryjny rozpełzał się strasząc wizją upadku królestwa domowego lub szybkiego popadania w ruinę, bo praczka zaczęła lać wodę. Elektrycznie przy tym śmierdząc. Okazało się, że kołnierz się jej rozerwał, wymieniona niedawno pompa z powodu kamienia w wodzie zaczęła także szwankować a silnikowe serce przepaliło jakieś zwoje, szczotki czy co tam jeszcze pod ręką miało i to śmierdziało wirując bynajmniej nie w tańcu.
Tego jeszcze nie znalazłam z nazwy ale może ktoś wie?
Na to wszystko siekło jeszcze naszą gotowaczkę wody. No cóż przy tej ilości wapnia, który zalegał na grzałce i moich zabiegach odkamieniających to nie dziw. Dziw, że to nie grzałka padła a włącznik.
Narzędzie mojej pracy na koniec roku szkolnego zazgrzytało płytą CD i zamilkło bezczelnie na dwa miesiące po upływie gwarancji!
Starzec gorycznikowy.
Jestem pewna, że gdybyśmy nadal trzymali, z sentymentu głównie, naszą nadworna karocę, to i ona zastrajkowałaby awaryjnie! Na szczęście w stajni nowy model, fabryczny i póki co tylko paliwo trzeba lać i filtry zmieniać. Ufff!
I jeszcze finałowa akcja odwetowa ze strony mojej ulubionej sokowirówki (podarowanej przez teściową), rocznik o statusie muzealnym 72. Po prostu zaczęła trzeć sama siebie i wyciskać plastik do soku :/ Na szczęście moja mama przekazała mi swój egzemplarz EDA Predom z roku 76 w obrocie zupełnie bezgotówkowym :D
Gdyby nie podwójne dno pudełka Pana Gryzonia nie ogarnęlibyśmy tych wydatków. Ponieważ kasa domowa ma taki dziwny zwyczaj, że znika bez oglądania się na nas, to Pan Gryzoń z rodu Chomików, chomikuje gdzie się da zasoby pieniężne. Ponieważ konto bankowe wydaje się mu niepewnym miejscem (pewnie ze względu na możliwość płacenia kartą) chomikuje nagminnie podkradając forsę z oficjalnej domowej kasy (czasami nieznacznie a czasami drastycznie) i upycha po różnych dziwnych miejscach omijając skarpetki i słoiki jak schowki przestarzałe i zbyt oczywiste dla potencjalnego złodzieja :D Dzięki temu nie odczuliśmy gwałtownego wycieku środków, a nawet udało się nam jeszcze nadprogramowo zainstalować stację zmiękczania wody i objechać na wycieczkę do Poznania.
Tojad mocny.
Prawda jest taka, ze jak fizycznie nie ma forsy w portfelu, to się jej nie wyda. Jak się nie posiada karty, to się nią nie płaci (o sobie mówię). Jak się bierze tylko 100zł do sklepu, to szybko się przelicza wartość koszyka, żeby nie świecić oczami i pustym portfelem przy kasie. Pewnie, że są wydatki nieuniknione, bo zewsząd spływają rachunki, od których nie da się uciec, ale nad całą resztą trzeba się zastanowić jak wydać.
Jednak życzyłabym sobie (i Wam też!), żeby za kilka lat nie nastąpiła kolejna seria strajków awaryjnych wymagających natychmiastowej wymiany sprzętu. Jakoś lepiej to znieść jak się psuje 1 sprzęt na rok niż wszystko naraz (żelazko padło w ubiegłym roku, to jest usprawiedliwione ;)) Dlatego wkleiłam letnie kwiaty łąk tatrzańskich, żeby wpis nie był przygnębiający ;) Jeszcze tylko chodniki do kuchni kupię (poprzednia wersja została spalona przez Houdiniego) i mogę pomyśleć o prezentach świątecznych.
poznalismy bol cienkiego portfela po kupnie rozpadajacego sie domu (dziwne, ze wszystkie usterki wyszly dopiero po podpisaniu kontraktu). W duchu dziekczynienia zycze pogody ducha :) artdeco
OdpowiedzUsuńnie będę się licytować, mieszkamy w ponad 130to letnim domu - happy turkey day :) - pieniądze są po to, żeby je wydawać ;-)
UsuńKiedy będzie kurczak bo juz zgłodniałam?
OdpowiedzUsuńMacham z pościeli bo zatokę wygrzewam...
ana
:) Przepis może być jutro ale nie wiem czy uda mi się zrobić zdjęcie. Wygrzewaj, wygrzewaj, bo nie poczujesz aromatu. Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu formy!
UsuńWitamy w klubie. Mnie wprawdzie domowe sprzęty oporu nie stawiają , ale wszystko inne można o kant dupska roztrzasnąć .
OdpowiedzUsuńtakie to życie już bywa, raz na dole, raz na górze - było przywyknąć, powie Pan Gryzoń, ale dziwne, że przywyka się tylko do dobrego...
UsuńTo prawda . No , ale jak pisałam u siebie jedna sprawa do przodu - niestety z dużym opóźnieniem .
UsuńJa też czekam na kurczaka , hihi :) co do sprzętów : oby nie! Bo ja nie mam pana gryzonia!!! Mój nie potrafi chomikować, niestety:(
OdpowiedzUsuńTeż czekam na kurczaka 😊awarii sobie niczego nie życzę bo nie mam pana gryzonia! Mój ...chomikować O zgrozo nie potrafi:(
OdpowiedzUsuńPewnie się powtrzyłam (feliczee) powyżej ale problemy mu jakieś tu wychodziły
OdpowiedzUsuńno to lecę po kurczaka! Fel, mam ustawione moderowanie komentarzy, więc one nie wyskakują zaraz po napisaniu tylko w momencie kiedy je zatwierdzę, nic nie szkodzi, że się powtórzyły, będą lepsze statystyki bloga ;-)
Usuńmoja ciocia (lat 83), kiedy jej się ubikacja zepsuła po wielu latach użytkowania orzekła sentencjonalnie, ze tyle lat się nie psuło, to kiedyś musiało :) niemniej wcale nie jest miło, gdy wszystko psuje się naraz. nam na razie w strzeliła nowiutka płyta indukcyjna po kilku miesiącach użytkowania, ale opędziliśmy to gwarancją, choć pan serwisant mówił, że nie do końca mu ta awaria wygląda na taka, co to z wad produktu powstała.
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki, by do następnej awarii minęło wiele lat, albo by nie nastąpiła nigdy :)
pewnie, że kiedyś wszystko się psuje, niestety. dobrze, że mogliście gwarancją się osłonić w przypadku płyty, najbardziej zirytowało nas to DVD, co nie mogło się zepsuć wcześniej skoro już musiało ;P
Usuńobyśmy uniknęli wszyscy zbiorowych awarii!
Bardzo ładne fotki :) Na trzeciej jest ostróżka, może tatrzańska.
OdpowiedzUsuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Ostr%C3%B3%C5%BCka
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńŚwietnie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuńDawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń